SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ. Proszę bardzo #76. O śmierci, ale bez przesady. Edukacja. Raport „Newsweeka”. Przestrzeń niniejszego wpisu została zaanektowana na kilka słów o współczesnej edukacji i szkole. Podejmowałam kilka razy tę tematykę i zmierzę się z wyzwaniem jeszcze raz, bo sprowokował mnie do tego raport „Newsweeka” pt. „Polska szkoła umiera” (Nr 1/2023), który – na szczęście – podnosi, owszem, newralgiczne problemy, ale pokazuje je w wielu wymiarach i z kilku perspektyw. Zanim przytoczę konkluzje towarzyszące mi po lekturze raportu, przywołam postać Jerome Brunera – pomysłodawcę przesunięcia analiz z tego, co jednostkowe na analizy społeczne i kulturowe, psychologa, pedagoga, którego interesowało, jak człowiek dzięki wchodzeniu w kulturę i przy jednoczesnym tworzeniu jej formuje swoją społeczną tożsamość i w pełni staje się sobą. „Jestem zainteresowany różnymi formami instytucjonalnymi, poprzez które kultura oddziałuje – szczególnie praktyką szkoły oraz regulacjami prawnymi i uprawnieniem prawa, czyli praktyką prawniczą. W obu przypadkach moje zainteresowanie dotyczy tego, jak formy kanoniczne wchodzą w dialektyczne sprzeczności ze >>światami możliwymi <<, wyobrażonymi w różnych formach sztuki. Preferowaną przeze mnie metodą jest metoda antropologiczno-interpretacyjna” – pisze Bruner na swojej stronie internetowej (ja cytuję za: Anna Brzezińska, Jerome S. Brunner: prekursor kształcenia wspomagającego rozwój w: Jerome Bruner, Kultura edukacji, Kraków 2006, s. 16). Bruner w swojej książce nadmienia, że współczesna pedagogia coraz bardziej skłania się ku poglądowi, że dziecko powinno mieć świadomość swoich własnych procesów myślowych i zadaniem szkoły jest wzmacnianie procesów metapoznawczych.

„Uczniowi można pomóc w osiągnięciu pełnego mistrzostwa również poprzez dokonywanie refleksji nad jego postępowaniem oraz sposobami jego ulepszania. […] Nie można zasadnie twierdzić, że zdolności i doskonalenie umiejętności się nie liczą. Ani dowodzić trywialności gromadzenia wiedzy faktograficznej. Żaden rozsądny krytyk nie śmiałby nigdy twierdzić, że że dzieci nie powinny być świadome, że wiedza zależy od perspektywy obserwatora i że perspektywy są podzielane i uzgadniane w procesie poszukiwania wiedzy. Nie mógłby też zaprzeczyć, że stajemy sie bogatsi dzięki temu, iż rozpoznajemy związek między rzetelną wiedzą z przeszłości a tym, czego uczymy się obecnie”. (J. Bruner, Kultura edukacji, Kraków 2006, s. 97-98).

Współczesna szkoła ewaluuje lub – zależy od przyjętej perspektywy – przeżywa wstrząs. Na te procesy ma wpływ wiele determinantów, jednym z nich staje się rozwój technologii, ale też pandemia i szereg zmian w świecie, które już się ukonstytuowały, zaś w Polsce zaczynają klarować się i generować potrzebę zmian. Możemy sięgnąć do koncepcji rozwiązań szkół opartych na planie daltońskim, zdecentralizowanej formuły szkół nowozelandzkich i australijskich, chińskiego modelu powrotu do korzeni lub przyjąć profil rozwiązań proponowanych przez kraje skandynawskie, nie zmienia to jednak faktu, że dla rozwoju dziecka ogromne znaczenie ma środowisko (patrz: Gordon Dryden, Jeannette Vos, rewolucja w uczeniu, przełożyła Bożena Jóźwiak, Poznań 2022, s. 212).

W środowisku szkolnym dzieje się wiele dobrego i złego, ale przede wszystkim wokół tych drugich tendencji koncentruje się raport „Newsweeka”. Po jego przeczytaniu, mówiąc metaforycznie, nie targały mną skrajne emocje, ponieważ pewne tendencje są przedstawione z uwagą na podmioty nimi zainteresowane i w nich uczestniczące. Nie zależnie od tego wymienię kilka (subiektywnych) konsensusów, które wyklarowały się w mojej głowie. One – jak sądzę – nawet nie są zbyt odkrywcze.

  • Kultura weszła na taki poziom, w którym amatorzy decydują i wtrącają się w przestrzeń, nie będącą podmiotem ich autentycznych zainteresowań. Również tak się dzieje w edukacji. Dajemy sobie prawo ingerować w system (tak system, tj. jakąś strukturę) i to nie rzadko w sposób inwazyjny, nachalny, pretensjonalny i roszczeniowy tylko dlatego, że wydaje się nam, iż wiemy, znamy się, rozumiemy.
  • Odpowiedzialność za wychowanie ponoszą rodzice, dom rodzinny to pierwsze środowisko dziecka. Owszem instytucje formalne czy pozaformalne również są ważnymi determinantami, jednak błędem staje się przerzucanie odpowiedzialności na ich barki. Tu warto wrócić do wyżej wynotowanych słów Brunera.
  • Instytucja opiera się na schematach i wypracowanych normach, jest konwencją pełną standaryzacji. Owszem, można w jej ramach zastosować swego rodzaju elastyczne rozwiązania, ale musi się to obywać bez szkody dla tradycji i kultury organizacji. 
  • Wybór powinien być świętością. Normy i zespoły wypracowanych konwenansów są po to, by dawać minimum bezpieczeństwa, przewidywalności.
  • Największym grzechem współczenej edukacji jest szukanie minimalnych standardów. Linia najniższego oporu, strategia zjedzonego a ciągle posiadanego ciastka. Ceną za luksus jest wysiłek. To powinno dotyczyć również edukacji. 
  • Zatraciliśmy kulturę szkoły jako instytucji i tu nie chodzi już nawet, żeby – jak to się w systemie japońskim mówi – „wiązać korzenie” (nemawashi), ale o to, by robić postęp z olbrzymią i jednoczesną atencją względem instytucji i ludzi ją tworzących. „John Naisbitt w książce „Megatrends Asia”, poświęconej głównie obszarom poza Chinami, wymienia jako główne zalety osobiste mieszkańców Azji „ciężką pracę, szacunek dla nauki, samodyscyplinę, poleganie na samym sobie i uczciwość – i to właśnie w takiej kolejności. Rodzina od wieków jest podstawą azjatyckiego społeczeństwa”. (Gordon Dryden, Jeannette Vos, Rewolucja w uczeniu, przekład Bożena Jóźwiak, Poznań 2022, s.269).

Kończąc ten wpis, przywołam słowa z książki „Psychologia ucznia i nauczyciela” napisanej pod red. Stanisława Kowalika: Atrakcyjność szkoły polega na jej ogólnym odbiorze według kategorii poznawczo-afektywnych zaproponowanych przez Susan Fiske. „Współcześnie szkoła przestaje być także instytucją działającą w próżni społecznej. Wymaga się od niej wejścia w rolę organizacji skutecznie i adekwatnie wpływającej na środowisko lokalne oraz uczestniczącej w życiu społeczności lokalnej.” (Psychologia ucznia i nauczyciela, red. Stanisław Kowalik, Warszawa 2011, s.303).

Z kolei z jednej z monografii prof. Jadwigi Kowalikowej, wybitnej profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, metodyka z długoletnim stażem, nauczyciela  wynika, że bycie dojrzałym i pełnym pedagogiem polega na: konieczności zachowania dystansu wobec skomplikowanego i niejednoznacznego dzisiaj świata, tolerancji nie oznaczającej akceptacji ekstremów, patrzenia w przyszłość (a czerpania z przeszłości), optymizmie. (Ja korzystam z rozdziału „Etos pedagogiczny” zawarty w książce „W trosce o dobrą edukację” napisanej pod red. Anny Janus-Sitarz, Kraków 2009, s. 20).

Po takich konkluzjach nie pozostaje nic innego, jak tylko życzyć nam – uczestnikom procesów edukacyjnych formalnych, pozaformalnych i nieformalnych, nam – uczącym i uczącym się wszystkiego najlepszego.

Wasza E z CTS

Polecam również wpisy:

SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? BARDZO PROSZĘ #7. O czymże napisać, kiedy wrzesień za pasem… Szkoła jako jedno z miejsc i ścieżek budowania samoświadomości i tożsamości człowieka

Szkoła przyszłości czy przyszłość szkoły? W jakich warunkach przyszło nam się uczyć? #72

PODZIEL SIĘ