Ogromnie się cieszę, że nadejście wiosny pozwala mi kontynuować ogrodową pasję. Wracając obładowana kilkunastoma różami, rozmyślałam nad tekstem z NHE poświęconym nieśmiałości jako „chorobie społecznej” XXI wieku. Profesor Philip Zimbardo, który mówi, że mamy do czynienia z prawdziwą epidemią nieśmiałości (formy lęku), stworzył nawet narzędzie – Stanfordzki Kwestionariusz Nieśmiałości. Od razu zaczęłam zastanawiać się, jakby wypadli Polacy, skoro w Ameryce, która – zaryzykuję – niemal każdemu kojarzy się z wychowywaniem w poczuciu własnej wartości, przebojowością i uśmiechem, nieśmiałość trzeba uczyć przezwyciężać lub nawet leczyć. Może stąd te potrzeby kozetek, a zdawkowe odpowiedzi, że wszystko w porządku mają izolować ludzi od siebie wzajemnie, tworzyć barierę, by ktoś nie przedostał się do naszego świata, a już na pewno duszy…

We współczesnym świecie – myślę – ludzi się informuje, ludzi się zapoznaje, lajkuje,  ale czy się z nimi rozmawia, poznaje się ich, lubi?
Cóż…
Informacja pozwala zniwelować potrzebę dyskusji (A co gdy ktoś inny ma rację lub coś do powiedzenia?), zapoznanie oszczędza nasz czas, bo ileż go trzeba więcej poświęcić, by wniknąć w czyjś świat (A po co się wysilać, angażować?) i jeszcze polubić – to groźniejsze niż kochanie, bo do nienawiści dalej 🙂
Skoro nieśmiałość dotyczy dzieci, dorosłych, a tendencje jej rozwoju będą się powiększać, bo sprzyjają temu postępy społeczne i cywilizacyjne, może warto zastanowić się nad problemem w kontekście działań i opinii edukacyjnych.
Czy zatem problemem jest buntowanie się, niepokorność nastolatków? Nie. To specyficzny przywilej wieku, świadczący o rozwoju jednostki.

Spokój przychodzi wraz z dojrzałością, rozwagą, mądrością życiową. Sokrates „wiem, że nic nie wiem” nie wypowiadał przecież jako nastolatek 😉 Poza tym młodzi ludzie, dzieci też mają problemy, są uczestnikami życia rodzinnego, patchworkowych kombinacji, nierzadko dramatów, albo też przeżywają swoje młodzieńcze rozterki.
Martwmy się, kiedy dziecko  jest milczące, wycofane.
Nieśmiałe, cichutkie, nieabsorbujące – nic bardziej niepokojącego, zastanawiającego.
O tym, że zdrowy bunt jest zdrowy piszą w „Polityce” (http://www.polityka.pl/jamyoni/1557105,1,gorzej-gdy-sie-nie-buntuja.read ) – właśnie odkryłam ten tekst.
Według Zimbardo „nieśmiałość utrudnia poznawanie nowych ludzi, zawieranie przyjaźni, czy radość z potencjalnie pozytywnych przeżyć. Przeszkadza w publicznej obronie swoich praw i wyrażania swoich opinii i wartości.

Nieśmiałość sprawia, ze inni nie doceniają naszych mocnych stron. Nieśmiałość przyczynia się do zakłopotania i nadmiernego przejmowania się własnymi reakcjami. Utrudnia precyzyjne myślenie i skuteczne porozumiewanie się.” (cytuję za: Śmielej o nieśmiałości [w:] „Nowe Horyzonty Edukacji” nr 4-1(11)/2015, s. 53 ). Trudno się z Zimbardo nie zgodzić, ale też należy pamiętać, że relacje między ludźmi są skomplikowane, piętrzące się,  zawsze w kontekstach,konwencjach zewnętrznych i emocjonalnych, o antypatiach i sympatiach pamiętając włącznie. Bywa po prostu różnie.
Reasumując: Bunt i nieśmiałość mogą iść w parze, podobnie jak bunt i agresja, czy depresyjne stany wiązać się z nieśmiałością.

Złe i dobre – wszystko jest możliwe, a uwarunkowania problemów różne: podmiotowe, naturalne, środowiskowe (zob. Psychologia ucznia i nauczyciela, red. Stanisław Kowalik, PWN, Warszawa 2011, s. 40-57).
Możemy jak mały Tomek z dokumentu Marcela Łozińskiego zakładać, że wszystko jest możliwe, albo się dziwić zaistniałemu stanowi jak nasza Noblistka. Byle nie ze strachu, byle autentycznie.

Drodzy,
Zainteresowanym pozwolę sobie przypomnieć, że pisząc o Edu Trendach, wspominałam pochodzące z konferencji a dotyczące edukacji i roli nauczyciela wypowiedzi Zimbardo (wykład My journey from evil to inspiring herosim: creating a new generation of polish heroses. http://czytasztosuper.pl/edu-trendy-czyli-jesienia-2013-185 )
Pozdrawiam,
E. z CTS

PODZIEL SIĘ