SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE… #83. Todorov, literatura i stawanie się człowiekiem. George Sand w sporze z Gustawem Flaubertem (który, w przeciwieństwie do Sand, nie był wielkim zwolennikiem życia) stawiała wymóg literaturze: powinna ona stać po stronie Prawdy (istnej właśnie wielką literą), niekoniecznie Dobra, może również, w konsensusie, po prostu zbliżać się do jakiegoś kształtu prawdy. Wejście w świat literatury, słowa jest równoznaczne z podjęciem dialogu obejmującego nie tylko świat przedstawiony, ale także czytelnika. „Skoro przedmiotem literatury jest sama kondycja ludzka, to osoba, która ją studiuje i rozumie, zostaje nie specjalistą od analizy literackiej, ale ekspertem w byciu człowiekiem. Czyż nie istnieje lepsze wprowadzenie do rozumienia ludzkich zachowań i namiętności niż zanurzenie w dziełach wielkich pisarzy, którzy pracowali nad tym zadaniem przez tysiące lat? A jednocześnie czyż istnieje lepsze przygotowanie do tych licznych zawodów, które trudnią się relacjami międzyludzkimi, zachowaniem jednostek czy grup? – pyta, dość retorycznie, w swoim tekście Tzvetan Todorov, bułgarsko-francuski współczesny filozof i krytyk literatury, zwolennik równowagi między tym, co zewnętrzne i wewnętrzne, a także pomiędzy teorią a praktyką. (Tzvetan Todorov, „Po co nam literatura?”, w: „Literackie doświadczenie współczesności”, red. Grzegorz Grochowski, Ryszard Nycz, Warszawa 2017 r., s. 89). Literaturę należy rozumieć w bardzo szerokim sensie i wkładać ją w dialog międzyludzki, przestrzeń – parafrazując słowa Wisławy Szymborskiej – „rozpusty myślenia”. Intersubiektywna prawda odsłania świat,  rozszerza rzeczywistość i wzmacnia kompetencje współodczuwania z różnymi istotami, „leczy nas z egotyzmu” (Rorty). To na zawsze zmienia sposób postrzegania świata, zjawisk, bo wprowadza kolejne sposoby jego pojmowania, w ten sposób cały czas dokonuje się metamorfoza i transformacja aparatu mentalnego.

Powołując się na teorie Richarda Rorty’ego (który jednak odrzuca postulat „wiedzy” i „prawdy”) Todorov pisze, że czytanie powieści jest „mniej podobne do czytania prac naukowych, filozoficznych cz politycznych niż do zupełnie innego doświadczenia: spotykania innych ludzi. Poznawanie nowych postaci literackich jest jak poznawanie nowych ludzi, z tą ważną różnicą, że możemy od razu odkryć, jacy są w środku. Znamy wiec każdy czyn z punktu widzenia osoby, która go popełnia. Im mniej postaci te przypominają nas samych, tym bardziej poszerzają nasz horyzont i wzbogacają nasz wszechświat.” (Tzvetan Todorov, „Po co nam literatura?”, tamże, s. 82). W tym sensie literatura nie staje się ekskluzywna, ona „pracuje” nad potencjałem każdego człowieka i wydobywa go. Dzieje się tak za sprawą konfrontacji ze słowem, historiami, opowieściami już od najmłodszych lat i ten proces bywa stygmatyzujący (w rozumieniu pozytywnym), przypieczętowywany edukacją szkolną, która dobrze, aby nie bazowała na francuskim koncepcie zamknięcia literatury jako autonomicznego tworu, jaki to funkcjonuje w tamtym systemie, niestety, do dziś. Todorov dodaje także: „Rzeczywistość, do rozumienia której dąży literatura, to po prostu ludzkie doświadczenie – a jednak poza nim nie ma nic bardziej skomplikowanego” (tamże, s. 80). Należałoby w tym względzie raczej zaczerpnąć z systemu fińskiego, w którym przyrównuje się złożoność życia ludzkiego do zróżnicowanego świata kultury i już na etapie przedszkolnym przygotowuje się dziecko do opanowania kompetencji kulturowych, by ostatecznie lektura stawała się dla niego nie tylko czytaniem tekstu, ale także „czytaniem” siebie samego i innych, formą wchodzenia w interakcję społeczną, a także etyczną. (zob.: Krzysztof Biedrzycki, „Lektura w fińskiej podstawie programowej”, w: „Lektury w ręku nauczyciela. Perspektywa polska i zagraniczna”, pod red. Anny Janus-Sitarz, Kraków 2019, s. 152-153.

Literatura daje władzę czytelnikowi i jest to zobowiązujące, nie tylko w rozumieniu maksymy Kanta sapere aude, ale również woli i umiejętności postawienia się w sytuacji drugiego człowieka, czy też w wymiarze wolnościowym, gdyż w przeciwieństwie do dyskursów moralnych, politycznych czy religijnych nie formuje nakazów i zakazów, nie rozgrzesza nas jedynie z przeświadczenia samowystarczalności, ponieważ odsłania potencjalne światy (uświadamiając, jak wciąż mało wiemy o nim i o nas samych żyjących w zbiorowym wyobrażeniu sensus communis i jednostkowym doświadczeniu) i nowe horyzonty. 

Reasumując to, co proponuje Todorov niewątpliwie koresponduje z koncepcjami polskiego badacza – profesora Ryszarda Nycza. Przyjmuje on m.in., że literatura jest rodzajem epifanii bardzo skomplikowanego cielesno-duchowego doświadczenia i do doświadczenia odsyła, skłania do namysłu nad światem, dlatego, mówiąc w dużym uproszczeniu, staje się śladem, tropem rzeczywistości. „Odniesienie do świata jest trwałym i nieusuwalnym „tropizmem” literatury, jednakże świat, choć oczywiście nie jest tekstem, to nie udostępnia się nam inaczej, niż w formie „tekstu” (w ogólniejszym rozumieniu tego terminu: obiektu zsemityzowanego oraz pojęciowo i językowo mediatyzowanego). Toteż i rzeczywistość pokazana w literaturze nie jest czymś bezpośrednio danym, lecz raczej: zarazem tworzonym i odkrywanym w procesie tropologicznej reprezentacji. […] Właśnie w owym akcie topologicznej reprezentacji – za sprawą którego literatura odnawia stare i wynajduje nowe formy ludzkiego doświadczenia realności – szukać trzeba, jak sądzę, wyjaśnienia nie tylko specyfiki literackiego tworzenia, poznania i oddziaływania, ale i ogólniejszej pozycji literatury wśród dyskursów kulturowej rzeczywistości” – pisze Ryszard Nycz. (Ryszard Nycz, „Literatura jako trop rzeczywistości”, Kraków 2012, s. 12-13).

Literatura zatem:

  • jest śladem, tropem skomplikowanej rzeczywistości;
  • jest przestrzenią „myślowej rozpusty” (parafraza słów Wisławy Szymborskiej);
  • jest przestrzenią konfrontacji i dialogu, negocjacji między tym, co jest doświadczeniem a tym co teoretyczne, tym, co praktyczne a tym, co teoretyczne, tym, co wewnętrzne a tym, co zewnętrzne;
  • zrzesza doświadczenie i zarazem pozwala na wolność, gdyż nie jest systemem politycznym, religijnym etc.
  • wyrywa nas z roszczeniowości i egotyzmu, uczy współodczuwania z innymi istotami;
  • jest „czytaniem” siebie samego i „czytaniem” drugiego człowieka, „czytaniem” innych istot, „czytaniem” świata;
  • odnawia stare i wynajduje nowe formy ludzkiego doświadczenia realności.

E z CTS

Zdjęcie ma charakter poglądowy. Źródło: pexels.com

 

PODZIEL SIĘ