Kilka lat temu miałam okazję zostać rzecznikiem prasowym jednego z instytutów UW, zrezygnowałam.Właśnie tą krótką historią rozpoczynam wpis o tym, co dla nas ważne, także w życiu zawodowym, czyli  o ideałach, spójnych przekonaniach i działaniach, o tym, co pozwala nam być w zgodzie z samymi sobą.
Komfort uczestniczenia w wartościach dostawałam dzięki osobom, które stawały na mojej drodze.

I nic w tym przecież dziwnego, skoro już od Arystotelesa, a potem i w teoriach psychologicznych, podkreśla się aspekt społeczny i uwarunkowania zewnętrzne.
Uczenie się na dobrych przykładach ma długą tradycję. Jego skuteczność potwierdziło życie. Znajduje więc powszechne zastosowanie. Na naśladowaniu opiera się całe wychowanie. (J. Kowalikowa, Narodziny nauczyciela…, Kraków 2006, s.149).

Te słowa mają szczególny wymiar, jeśli  w kontekst całego procesu edukacji chcemy wpisać ludzi, którzy będą jej aktywnymi uczestnikami, adekwatnymi odbiorcami, nie zaś klockami w układance systemu. Połączy ich poczucie ‚bycia na właściwym miejscu’, zatem bez frustracji czy bezzasadnych roszczeń, a także priorytety i wartości. Autentyczność okazuje się bardzo ważna, dlatego trzeba mocno rozważać projekty, w które wchodzimy, biorąc też pod uwagę ludzi, którzy będą nas otaczać, siebie samych, nie zaś tylko zadanie. Oczywiście nigdy wszystkiego nie przewidzimy, więc ostatecznie pozostaje nam, jak w jednym z wywiadów powiedziała Joanna Kos-Krauze, Wierzyć, że wszystko się samo ułoży. Nie tak, jak byśmy chcieli. Ale się ułoży.
Zawód nauczyciela jest pod pewnymi względami wyjątkowy, ale rozważywszy oczekiwanie autentyczności – nie.

Warto dodać, że nie chodzi o holistyczne zatracenie się w obszarze, który jest nam zawodowo bliski, bo o zasadach zbawiennego dystansu też już niejedno mądre słowo napisano. Jeśli jednak nie interesujesz się tym, co robisz, daleki jesteś od prawdy, nie oczekuj od innych niekłamanego entuzjazmu i atencji. Czymś niewątpliwie innym jest zwątpienie, słabość, ale zgubnym okazuje się tylko fundamentalne „odklejenie się” od wartości, potem sensu.

Kto wie, czy nie powiało romantyczną idealizmem, ale nawet jeśli, to bardzo dobrze. Bez refleksji można wykonywać pretensjonalne czynności, które może staną się odruchem, nawykiem, ale na zawsze pozbawione będą tej podskórnej prawdy, werwy, dając tym samym – w aspekcie jednostkowym i społecznym – nieco ponury fenomen istnienia.
Możemy dbać o pewien zależny od nas rodzaj spójności oparty o idee, które będą zwrócone ku światu zewnętrznemu, a poza tym mieć po prostu SZCZĘŚCIE, ponieważ:
Tak wiele zależy od czerwonej taczki lśniącej po deszczu obok białych kurcząt*

SZCZĘŚCIA MOI DRODZY! E z CTS

*Przekład Julia Hartwig, w: William Carlos Williams Spóźniony śpiewak, Biuro Literackie 2009.

PODZIEL SIĘ