Kilkunastominutowa rozmowa zainspirowała mnie do niniejszego wpisu a dedykuję go osobom, które 1) Stanęły pod ścianą w swoim życiu zawodowym. 2) Straciły wiarę w siebie i własne możliwości. 3) Zaczynają przygodę z edukacją jako nauczyciele.
Doświadczenie zawodowe i refleksja doprowadziły mnie do wysnucia kilku znaczących, ważnych  dla mnie i dla Was (też dla Magdy, z którą dziś rozmawiałam.) wniosków.
W krystalizowaniu się tego wpisu pomocne była profesjonalna literatura coachingowa.

1) Jeśli czujesz, że pewna droga jest twoją, to tylko kwestia czasu, kiedy na nią wkroczysz. Korzystaj z innych doświadczeń, one mogą się przydać. Np. Praca w wytwórni materiałów biurowych czy dla koncernu whisky nauczyła mnie bardzo dużo cierpliwości, dobrej organizacji czasu, pokory (w której jest siła) i odnajdowania się w środowisku międzynarodowym.

2) Korzystajcie z możliwości wolontariatu. Zainwestowany czas, energia i bezinteresowność, tak naprawdę grają na waszą korzyść, zaowocują doświadczeniem, poznaniem ciekawych ludzi, a zobaczyć radość w czyichś oczach, to jest moment bezcenny.
Wolontariat ma sens, jeśli wierzycie w jego idee i swoich działań. Chęć zapełnienia takim wpisem CV to zgubny pomysł.Nie muszę chyba mówić, że mam za sobą wolontariat i nadal podejmuję takie wyzwania. Podczas wolontariatu nauczyłam się rozmawiać z ludźmi (też o finansach), panować nad tabelkami i przekonywać innych do tego, by wsparli właśnie nasze (jako organizacji) działania.

3) Opowiadajcie znajomym o swoich umiejętnościach.
Propozycje współpracy (czyli znów możliwość poznania ciekawych ludzi i doświadczenia) pojawiają się w najbardziej nieoczekiwanych momentach, ale warunek jest jeden: ludzie muszą o naszych umiejętnościach wiedzieć.
Nie ma w tym odrobiny samochwalstwa czy reklamy, to po prostu rodzaj narracji personalnej bez funkcji perswazyjnej.
Dzięki mówieniu o sobie miałam przyjemność pracować przy tłumaczeniach dla „Le Monde…”, uczyć matematyki (chodziło o umiejętność tłumaczenia), a nawet pisać hymn dla jednej ze szkół (przydały się umiejętności poetyckie, literackie) i redagować pracę z bankowości (chodziło o panowanie nad językiem naukowym i trzymanie się jego tonu). To są doświadczenia, z których jestem bardzo dumna.

4) Należy przyjąć do wiadomości, że zwątpienia to czasem tylko zmęczenie, porażka jest nauką, a kiepscy ludzie są wskazówką, jakich charakterów należy unikać.

5) Każdy czas jest potrzebny. Dobry i gorszy. Pamiętam, że bardzo przeżywałam okresy, kiedy dosłownie nic się nie działo, nikt nie dzwonił, zamykały się drzwi, do których pukałam.
Dziś wiem, że nie wszystkie propozycje są dla nas (albo na ten moment nie są dla nas), nie do wszystkich układów pasujemy, czasem ktoś potrzebuje po prostu innych kompetencji albo osobowości. Pozornie zmarnowany czas pokazuje, że nie jesteśmy niezastąpieni, idealni i nic – szczególnie w życiu zawodowym – nie jest dane raz na zawsze.  Uczy działania.
Przestałam patrzeć, że nie pracując, nie zarabiam. Być może inni wykonując moje zadania, mają pieniądze, ale tracą w głupi sposób. A ja mogę w tym czasie przeczytać książkę i starać się o ciekawsze zajęcie.

6) Siłą są ludzie. Ale ci, którzy nam dobrze życzą. Nawet będąc spragnionym relacji interpersonalnych, nie warto rzucać się w ich wir. Spokojnie.

7) Trzeba nieustannie się uczyć. Kiedy skończyłam studia, a podczas pisania pracy magisterskiej, robiłam też (biorąc sobie je do serca i pisząc bardzo dobrą minus pracę) studia podyplomowe i kilka kursów uniwersyteckich, przez moment myślałam, że to wystarczy. Miałam bardzo dobry dyplom szanowanej uczelni i pracę pisaną w najlepszej katedrze (Mowa o dziedzinie, którą się zajmowałam). To był błąd. Nieustannie trzeba się uczyć i oduczać. Ważne, by wspinać się przy lepszych od siebie. Kiedy widziałam, że osoby, które do mnie mówią, właściwie przekazują znane już mi treści, szukałam innych ośrodków, placówek, organizacji.

8) Praca ma być pasją. Oczywiście czytałam artykuły (np. w internecie) o tym, że praca jest pracą i chodzi o wyrobienie godzin, normy, ubezpieczenie i stały dochód (byle do weekendu). Myślę, że znam ludzi, którzy tak pracują, ale – jestem o tym przekonana, patrząc na nich – są nieszczęśliwi, a praca to lwia część naszej doby, naszego życia, szczególnie, kiedy mieszkamy w dużych miastach.

9) Oczekujcie wsparcia, ale najpierw wspierajcie innych i samych siebie. Często bywa tak, że najbliżsi nie rozumieją (np. z racji różnicy pokoleń, innych doświadczeń zawodowych lub ich braku) waszych działań, potrzeb. Szukajcie tych, którzy mają podobne problemy lub po prostu własnych mentorów, mecenasów swojej pracy. Oni dadzą wam odpowiednią informację zwrotną i doradzą. Moi Bliscy, czytając ten wpis – jestem przekonana – że łapią się za głowę, powtarzając: „Co ona wyprawia…” 🙂 A osoby, które polubiły CTS, nawiązały ze mną znajomość są troszkę innego zdania.

10) Otaczajcie się ludźmi z różnych branż, w ten sposób można się bardzo dużo nauczyć, rozwinąć się i uniknąć szufladkowania.

11) Łamcie zasadę dystansu. Zdrowy rozsadek zawsze jest wskazany, ale czy wiecie, jak toczą się losy waszych klientów, uczniów? Kiedyś to wy im pomagaliście, a może zdarzy się tak, że będziecie opierać się na ich kompetencjach…

12) Kiedyś sugerowałam się markami. Na szczęście szybko zaczęłam czytać etykietki na produktach, metki (skład wyrobu). To pozawala na mądre wybory, lepszą jakość i zdrowsze życie. Na niwie zawodowej jest podobnie. Od kilku lat (a dokładnie od 2011 roku) mam odwagę odmawiać  statystycznie najlepszym, jeśli widzę, że coś mnie ograniczy lub zwyczajnie to zły moment. Brak temu zarozumiałości. Wyobraźcie sobie, że za kilka lat możecie być poproszeni o wykazanie się konkretnymi umiejętnościami i wtedy nawet najlepsza oferta nie będzie dla was.

13) Pechowy – podobno – numer. Miejcie czym oddychać, praca ma być pasją, ale poza nią też funkcjonujecie. Narzędziem pracy, pianisty są  sprawne palce, ale kiedy przestaną mu służyć, co będzie?


Kiedy nie mówię i nie piszę, to ogród pozwala mi wyrazić siebie i jemu jestem potrzebna, dokładnie tak samo jak Moim Uczniom.
Pozdrawiam. E z CTS

PODZIEL SIĘ