SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO #15. Wpływ, komitywy i bogactwo. Tak, nadal mowa o literaturze:) Jeśli przeskanujemy w myślach choćby klasykę literatury, to niewątpliwie znajdziemy takich bohaterów, którzy zaczytywali się w określonych książkach i te treści miały realny wpływ na ich życie, sposób konceptualizacji świata, Dlaczego ta zasada czy też właściwość miałaby się nie tyczyć egzystencji czytelnika? Oczywiście, takie zastrzeżenie już nieraz zostało zrobione, iż literatura jako taka rzadko ma aż tak magiczną funkcję, żeby niemal automatycznie nędznika w anioła przerobić, ale relacja między tym, co obce (literacki świat) i podmiotem zawsze zachodzi, dzieło rzuca wyzwanie. „Dzieło wzywa do reakcji, domaga się odpowiedzi, a nie komunikuje – oto zasadnicza różnica. Jeśli tak, znaczy to, że od czytelnika zależy odpowiedź na pytanie, że czytelnik czuje się zagadnięty przez dzieło, zaczepiony. (…) pytanie dzieła skierowane do mnie, czytelnika, jest jego ingerencją w mój świat. Ingerencja ta nie pozostawia mnie w obojętności i dlatego może się między mną i dziełem wywiązać komitywa.” („M.P.Markowski, „Polityka wrażliwości. Wprowadzenie do humanistyki”, s. 264). Aby ten proces przebiegał, trzeba podstawowych umiejętności służących poznaniu tekstu, np. z zakresu budowy dzieła, poetyki, dopiero możemy mówić o humanistycznej komitywie, też na poziomie emocjonalnym, jak również szukaniu odpowiedzi w samym sobie jako reagującym podmiocie. Barthes, Lacan piszą o konfrontacji z Innym. Nycz, powołując się na Bachtina, stwierdza, że chodzi „o zidentyfikowanie „przemieszczonej” pozycji doświadczającego i poznającego podmiotu, usytuowanego zawsze na zewnątrz – czasowo, przestrzennie, narodowo, kulturowo – swego przedmiotu (czy będzie nim inny przedmiot, podmiot, wspólnota, kultura czy on sam). I co najbardziej istotne: widzieć w tym należy nie tyle słabość czy przeszkodę wymagającą przezwyciężenia (np. przez partycypację czy empatię), co inherentną cechę ludzkiego (samo)poznania, warunek autentycznego rozumienia oraz znamię inwencyjnoscd (twórczego odkrywania).” (R. Nycz, „Inny jak ja (Trzy i pół glosy do aktualnego teoretycznie i praktycznie problemu”, w: „Kultura jako czasownik. Sondowanie nowej humanistyki”, Warszawa 2017, s. 140.). W psychoanalizie podkreśla się proces rozgrywany w nieświadomości, w dekonstrukcji zaś o wyjście podmiotu poza podmiot, aby z tamtego „miejsca” móc udzielić odpowiedzi, ale w gruncie dotyczy to tej humanistycznej komitywy. „Najpierw czytelnik istnieje w świecie, dopiero później zadaje pytanie. By użyć bardziej technicznego języka: konstrukcja świata uzależniona jest od uprzedniej konstrukcji podmiotu, który wszelako nie konstytuuje świata (jak u Husserla), lecz konstytuuje się w świecie (jak u Heideggera).” (op.cit., s. 269-270). Skoro tak, to każdy tekst literacki (Inny), a zwłaszcza bardzo dobry, kanoniczny sprawia, iż wzbogacamy siebie, definiujemy i redefiniujemy w szerokich i wąskich kontekstach, mniej lub bardziej abstrakcyjnych. Ten proces konstytucji podmiotu – o czym również pisze Markowski – jest nieskończony i, jak dodaje: „Jest to to – przyznam na koniec tej części – jedyny znany mi powód, dla którego istnienie literatury jest absolutnie konieczne, a istnienie humanistyki niezbędne.” (op. cit., s. 270). Konkludując tym razem ekstremalnie krótko, należy powiedzieć, że literatura jest dla wpływów, komityw i zysków (bogactw).
Z tą myślą Was zostawiam. Wasza E z CTS.

PODZIEL SIĘ