SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? BARDZO PROSZĘ #50. Wartości i czułości. Trochę o aksjologii i „myśleniu według wartości” (termin J. Tischnera) o literaturze (i nie tylko o niej). Profesor Władysław Stróżewski pisał, że wartość nie jest ideą, ani bytem idealnym, a jest zawsze wartością „czegoś”. „Z aksjologicznego punktu widzenia możemy stwierdzić, że rzecz jej [wartości – przypis autorki wpisu EP] właśnie zawdzięcza szczególne wyróżnienie, staje się rzeczą wartościową, nabiera swoistej godności, a nawet blasku.” (Władysław Stróżewski, „Osoba i wartości”, w: „Zeszyty Naukowe Centrum Badań im. Edyty Stein – Wobec Samotności”, Nr 14, Poznań 2014, s. 68). Robi się… szlachetnie. To chyba odpowiedni kwalifikator. Nie chodzi bowiem o literackie przytulanki, ponieważ czułości nie należy mylić z czułostkowością. Nie będzie też umoralniania i dydaktyzmu ex cathedra, gdyż – co również w tym cyklu zostało wielokrotnie powtórzone – literatura to nie Ketanol czy inny lek, choć nie wykluczone, że może nas, mówiąc językiem wieszcza Słowackiego, w aniołów przerobić. Mniej więcej od czasów Hegla dualistyczny model widzenia literatury, w którym to podmiot pozostaje niezależny od przedmiotu/podmiotu swoich zainteresowań (ale też działań), przygląda się bez rodzaju „zanurzenia” ustępuje miejsca modelowi, w którym reprezentacje wewnętrzne przenikają się z reprezentacjami zewnętrznymi. Wówczas łatwiej mówi o transparencji niż dualizmie. „Tekst jest w pracy humanisty jednocześnie obiektem, partnerem, przewodnikiem. Przewodnikiem, który prowadzi do zrozumienia innego, jeśli równocześnie pozwala, jak sugerował Bachtin, na rozumienie siebie w kategoriach innego. (Ryszard Nycz, „Poetyka doświadczenia, Warszawa 2012, s. 10). Pracę z tekstem odróżnia od pracy nad tekstem i pracy z tekstem kierunek innej tradycji „duchologicznohermeneutyczna (z jej teologicznymi odgałęzieniami), w której tekst (dzieło sztuki) nabiera cech podmiotu; stawia pytania lub udziela odpowiedzi, patrzy na nas (zarazem, zdaniem Benjamina, przykuwając uwagę i wymuszając auratyczny dystans) itp., itd.”. Zatem, i ten cytat już pojawił się, w którymś ze wpisów, „Tekst jest tu Innym, w którym się spotykamy, partnerem do rozmowy – w toku której udostępnia się naszemu rozumieniu, poddaje interpretacji i przedstawieniu (reprezentacji) to, co po „tamtej stronie” w pewnej mierze już dane, wypracowane i w dziele jedynie zdeponowane: duchowy świat autora oraz dziejowy sens dzieła”.” (oba cytaty: R. Nycz, op. cit., s. 11). Jednak, jak zauważa Hans Urlich Grumbrecht, powołując się np. na twórczość Corneille’a i Racina, i wychodząc na przeciw miedzy innymi Heglowi, również sam tekst (w rozumieniu: formy) może okazać się „Katalizatorem i punktem wyjścia owego intensywnie intymnego przeżycia odmienności historycznej i kulturowej jest przy tym – wbrew polemice Hegla – przede wszystkim najbardziej obiektywna płaszczyzna fenomenalna tekstów literackich, to znaczy ich prozodia i forma poetycka.” (Hans Urlich Grumbrecht, „Czytanie nastrojów. Jak można pomyśleć dziś rzeczywistość literatury” w: „Teoria – literatura – życie. Praktykowanie teorii w humanistyce współczesnej”, Tom 1, pod red. Anny Legeżyńskiej i Ryszarda Nycza, Warszawa, 2012, s. 164). Jeśli zatem, zebrać wszystko, co zostało dotychczas w tym wpisie zanotowane, uznać należy, że podmiot doświadcza podmiotu lub przedmiotu, to dochodzi do przeniknięć światów wartości. Sprawa, z jednej strony konstytuuje się, a z drugiej zaś komplikuje, jeśli wyjdzie się z założenia, iż – jak pisze profesor Władysław Stróżewski – „Stosunek bytu-osoby do siebie i do innych bytów z góry określony jest także przez transcendentalne właściwości bytu, takie jak jedność, prawda, dobro i piękno. Są to transcendentalia, które określić można mianem trans- cendentaliów aksjologicznych albo wartości transcendentalnych. W ten sposób zbliżamy się do pierwszego „spotkania” osoby i wartości, które dokonuje się jeszcze nie na terenie aksjologii, lecz metafizyki. Od tego związku zależy wiele, w tym także dalsze, już czysto aksjologiczne pogłębianie struktury osoby.” (Władysław Stróżewski, op. cit., s. 56.). Wydaje się zatem, że właśnie potraktowane z czułością (nie czułostkowością) tekstu literackiego, świata Innego, czy tego chcemy czy nie, służy mniej lub bardziej wprost, bo rzecz jasna istnieje literatura i sztuka z ewidentnymi inklinacjami dydaktycznymi, ot choćby wpisanymi w powinności i estetykę oświeceniowców, budowaniu świata wartości, konstytuowaniu go, rewidowaniu. I znowu, te procesy mogą cechować się swego rodzaju nachalnością, opresyjnością, ale chyba z różnych względów lepiej, jeśli są impresywne, a nawet transparentne. Jakie wartości wzmocniliście lub wzięliście za swoje, lub odkryliście w sobie/ wydobyliście z siebie sprowokowani lekturą, postawami bohaterów? Pozdrawiam. Wasza E z CTS

PODZIEL SIĘ