SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO #11. Zastanawialiście się, co czytanie ma wspólnego z chamstwem i z czym wiąże się konfrontacja jeden na jeden (niekoniecznie w ciemnej uliczce)? Przejdziemy zatem od kanoniczności po swobodę odczytań, godząc się z badaczami, że faktycznie, czytanie jest trochę jak podróż. Czy jedziemy na gapę, czy planujemy ze szczegółami wyprawę, zawsze wiązać się to będzie z odpowiedzialnością. W poprzednich wpisach była mowa o tym, że literatura pozwala nam lepiej zrozumieć życie i samych siebie, bo jej istota polega na „konfrontowaniu człowieka z samym sobą” (Wolfgang Iser, „Zmienne funkcje literatury”, przeł. A.Sierszulska, w: „Odkrywanie modernizmu. Przekłady i komentarze”, red. R.Nycz, Kraków 2004, s. 361), natomiast transparentność pozornie różnych światów, to znaczy wykreowanego przez artystę i świata czytelnika może zaskoczyć, prowokować do refleksji. Oba te światy są dla siebie ważne i wchodzą ze sobą w żywą (niemal biologiczną) interakcję, a jednocześnie zachowują podmiotową wolność, ponieważ ani tekst czytelnikiem, ani czytelnik tekstem nigdy nie zawładnie. Czytanie wiąże się z wytwarzaniem sensów, zatem jest zawsze aktem twórczym. Oczywiście możemy posługiwać się różnymi metaforami, w których zawrzemy piękno i skomplikowanie doświadczania doświadczeń Innego, np. pełną epistemologicznego zaangażowania i zadziwienia lekturę tekstu nazwać podróżą. (Zob. R. Nycz, „Tekstowy świat Poststrukturalizm a wiedza o literaturze”, Kraków 2000). Foucault, Barthes byli zdania, że tekst oddziaływuje na wyobraźnię czytelnika, dokonuje w niej przekształceń. Tekst, oczywiście zawiera sekwencje kodów, ale nie uzurpuje sobie do nich mocarnej władzy, one mu się po prostu wymykają, zatem – jak pisze Michel de Certeau – „Staje się tekstem wyłącznie przez związek z zewnętrznością czytelnika, przez uwikłania i podstępy, rozgrywające się między dwoma połączonymi rodzajami <<oczekiwań>>: tego, który organizuje przestrzeń n a d a j ą c ą s i ę d o c z y t a n i a (jakąś literackość), oraz tego, który organizuje sposób postępowania niezbędny do r e a l i z o w a n i a dzieła (jakąś lekturę).” (M. de Certeau, „Wynaleźć codzienność. Sztuki czytania”, przeł. K.Thiel-Janczuk, Kraków 2008, s. 169). Za każdym razem to doświadczenie czytającego jest inne, za każdym razem intymne, prywatne, nie możliwe do całkowitego zreferowania, zależy również od ogromnej ilości determinantów, nie tylko wieku i świadomości czytelniczej, narzędzi teoretycznych, osobistych braków i spełnień. Oczywiście w edukacji formalnej swoboda czytelnicza obligatoryjnie wspierana jest przez tę kierowaną (albo może jest nawet odwrotnie). Swoboda odbierania tekstu jest trochę – tu pozostańmy przy metaforze podróżowania – jak jazda autostopem, co znaczy, że zawsze jesteśmy odpowiedzialni za tekst, do wyrafinowanej podróży lepiej jednak się przygotować. „Postępujący przez wieki rozwój procedur edukacyjnych sprawił, że ich forma zdominowała treść, zmalało znaczenie reakcji intersubiektywnych, a nauczanie zmieniło się w wytwarzanie konsumentów – biernych odbiorców informacji.” (Marta Rusek, „Czytanie jako podróż – perspektywa edukacyjna”, w: „Doświadczenie lektury. Między krytyką literacką a dydaktyką literatury”, Kraków 2012, 221-222). „Jednakże literatura, stanowiąc pewną reakcję na rzeczywistość, odzwierciedla ludzkie potrzeby związane z dążeniem do opanowania i interpretowania egzystencji” (op.cit., s. 224). Świat czytelnika i literacki to nie dualistyczne wymiary (choć w pewnym sensie, w sensie wolności – tak), lektura zaś umożliwia antropologiczną orientację czytelnika na własnej podmiotowości, potencjałach. Ontologicznych, jednoznacznych odpowiedzi nie należy się spodziewać, zwłaszcza w kanonach, autorytatywnych środowiskach lekturowych, które akcent mają postawiony na stawianiu pytań, prowokowaniu do rozważań i poszukiwań indywidualnych odpowiedzi, co nie zawsze wieńczone jest sukcesem, a na pewno może po wielokroć się powtarzać – na to bowiem pozwala sens czy wymiar epistemologiczny. Reasumując, przede wszystkim podróż, w którą wyrusza czytelnik jest zawsze obarczona odpowiedzialnością. Poza tym podmiotowość lektury i odbiorcy uniemożliwiają wzajemne zawłaszczenie, jednostronne byłoby wyrazem braku taktu i etyki, pewnego rodzaju niezborności, jeśli nie pospolitości i chamstwa. Wasza E z CTS

PODZIEL SIĘ