SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? BARDZO PROSZĘ #61. Semantyka kultury a literackie wyzwania. Kilka razy podkreślałam w tym cyklu, że kultura ma charakter czasownikowy (R.Nycz), jest procesem, któremu – jeśli warunki na to pozwalają, czyli nie ma zagrożenia izolowaniem – mimo wszystko ton nadaje kultura elitarna. Przynajmniej dzieje się tak pod względem jakościowym. „Można sobie oczywiście wyobrazić (na szczęście tylko wyobrazić) kulturę na obszarze danej izolowanej całości terytorialnej i ludzkiej doskonale jednolitą, wolną od wszelkich zróżnicowań wewnętrznych, pozbawioną wszelkich podkultur. Ale w ramach takiej kultury, zamiast zmiany – znaleźlibyśmy tylko tradycję, zamiast czasu – trwanie.” – pisze Zygmunt Bauman. (Zygmunt Bauman, „Szkice z teorii kultury”, Warszawa 2017, s. 368-369). Marks napisał, że nie rodzimy się ze zwierciadłami w rękach, ani jako wielcy filozofowie, niejako przeglądając się w innym człowieku, jesteśmy w stanie zastanowić się nad tym, kim jesteśmy i uczynić zwrot ku samym sobie. Chodzi zatem o konfrontowane się z samym sobą (W. Iser), nadawanie sobie samym znaczenia w świecie, w którym humanistyczna edukacja nie gwarantuje zmiany statusu społecznego, zaś oddziaływanie literatury na życie społeczne jest raczej sprowadzane do stanu peryferyjnego. Oczywiście w codzienności tym innym człowiekiem może także, kiedy nabierzemy umiejętności czytania, bohater literacki, zwłaszcza, że w doświadczeniu obcowania z tekstem literackim jest ogromna przestrzeń na indywidualność. Dzieje się tak tym bardziej, że np. francuski ponowoczesny filozof Jean Baudrillard twierdzi, że w czasie mediatyzacji kultury nie ma już miejsca stwierdzenie, iż istnieje jakieś jedno autentyczne i pierwotne doświadczenie. Wcześniej sygnalizowali to w swoich pismach również myśliciele, m.in.: Adorno, Benjamin. Doświadczenie – jak chce Ryszard Nycz – jest obciążone „chroniczną wieloznacznością”. (R. Nycz, „Literatura nowoczesna wobec doświadczenia”, w: „Literackie reprezentacje doświadczenia”, red. W. Bolecki, E. Nawrocka, Warszawa 2007, s. 11.). W wyniku tego człowiek nadaje znaczenia, artykułuje sądy o charakterze osobistym, ale też tworzy kulturę. „Życie w kulturze polega zatem na współorganiu wersji świata, które ludzie formują pod jej instytucjonalnym wpływem, z wersjami stanowiącymi ich produkt indywidualnych historii. (…) indywidualne, idiosynkratyczne interpretacje świata są nieustannie poddawane weryfikacji przez uznawane powszechnie za kanoniczne przeświadczenia kulturowe.” (Jerome Bruner, „Kultura, umysł, edukacja”, w: tegoż, „Kultura edukacji”, Kraków 2010, s. 31). Ta swoista wielogłosowość sprzyja rozwojowi. Oczywiście, co podkreśla również Bruner, ten proces stale musi być wzbogacony o tolerancję. Reasumując, nasze fizyczne i umysłowe uczestnictwo w kulturze wynika z przyrodzenia i nigdy nie oznacza bierności. To człowiek nadaje znaczenia, w ten sposób oswaja rzeczywistość i niejako podporządkowuje sobie ją. Życie społeczne polega na sieci wymian, komunikacji ze światem i jego komponentami, co konotuje (lub wręcz wymusza) również potrzebę perntamentnego zwrotu ku samemu sobie, dokonywania (re)interpretacji zjawisk i własnego statusu, chyba przede wszystkim, epistemologicznego.

Niech ten wpis stanie się również pretekstem do przywołania jednego ze wcześniejszych tekstów: http://www.czytasztosuper.edu.pl/slowo-o-literaturze-i-sztuce-na-dzis-prosze-bardzo-25-czy-literatura-moze-pomoc-czlowiekowi-w-stawaniu-sie-soba/

A Wy w kim, w czym, w jakim bohaterze, człowieku dziś się przejrzycie, żeby odkryć cos o samym sobie? Pozdrawiam, Wasza E z CTS. #literatura #kultura #teoria #życie#zwrotkusamemusobie #świat #doświadczenie

PODZIEL SIĘ