SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? BARDZO PROSZĘ #82. Wszystko (?) w języku. Co ma uczciwość do języka? Zwroty kulturowe pozwalają uświadomić sobie wagę współrzednych aksjologicznych i duchowych istotnych dla danych wspólnot, pojąć, że ewolucję człowieka należy postrzegać w perspektywie indywidualnej wykraczającej poza mimesis i indeksowość (co pozwala wytwarzać znaczenia, negocjować je), ale także przedstawiać ludzi jako żyjących w sieci powiązań, zobowiązań społecznych (to z kolei pozwala tworzyć reprezentacje świata w oparciu o bezpośrednie jego doświadczenie, reagowanie na zdarzenia). Bez zdolności wytwarzania znaczeń nie może istnieć kultura, sztuka, język, dzięki nim relacje między ludźmi nie są jednostronne. „Gromadząc wiedzę, kształtujemy ją tak, by odpowiadała niezliczonym wymogom życia społecznego, ścieśniając ją do wymaganej objętości haseł słownikowych, kodeksów prawnych, farmakopei, świętych ksiąg itp. W pewien głęboko zagadkowy sposób owa przechowywana wiedza, przepełniona nie tylko informacjami, ale także zaleceniami dotyczącymi ich interpretacji, zaczyna kształtować umysł. Ostatecznie więc, podczas gdy umysł tworzy kulturę, kultura tworzy również umysł. […] Funkcjonowanie człowieka w otoczeniu kulturowym, umysłowe i jawne, ukształtowane jest przez kulturowy zestaw narzędzi, „przyrządów protetycznych”. Jesteśmy par excellence gatunkiem wytwarzającym narzędzia i posługującym się narzędziami, który na „narzędziach miękkich” – kulturowo określonych sposobach myślenia, poszukiwania, planowania – polega tak samo, jak na zaostrzonych patykach i kamiennych siekierkach.” – pisze Jerome Seymour Bruner, czyli jeden z najwybitniejszych współczesnych psychologów, współtwórca psychologii poznawczej i psychologii kulturowej. (Jerome Seymour Bruner, „Kultura edukacji”, Kraków 2010, wyd. II, s. 227-228 i 230-231).

W kulturze kształcenia to, co językowe łączy się z tym, co literackie, izolacja tych komponentów nie jest niemożliwa, ale wydaje się zadaniem mało współczesnym i niepragmatycznym, mówienie o literaturze bez korzystania z rezerwuarów kompetencji językowych wydaje się tym samym pomysłem dość iluzorycznym i abstrakcyjnym. Niejednokrotnie pisał o tym np. Tadeusz Kotarbiński czy Zenon Uryga, a także Wincenty Okoń i znakomita metodyczka (i moja promotorka), profesor UJ Jadwiga Kowalikowa, łącząc obcowanie z dziełami literackimi z wychowaniem moralnym lub/i estetycznym, wartością literatury i języka. Są to zobowiązania kulturowe wymagające stwarzania odpowiednich przestrzeni. Niewątpliwie warto podkreślić, że w programach nauczania, zwłaszcza dotyczących ponadgimnazjalnego czy ponadpodstawowego etapu nauczania zawsze podnoszono konieczność kształtowania krytycznego umysłu, zdolnego do samodzielnego myślenia, a ta sytuacja nie może obyć się bez kompetencji komunikacyjnych, perswazyjnych.

Edukacja, ale także większość aktywności człowieka wymagają kompetencji komunikacyjnych ku pożytkowi etycznemu, indywidualnemu i społecznemu, bo działanie w języku ma ostatecznie (warto zwrócić uwagę na tzw. etykę słowa, postulaty aksjologiczne, a także odpowiedzialność za słowo) służyć człowiekowi i jego interesom i dobru. „Edukacja jako swoisty proces komunikacyjny odbywa się w języku i dzięki językowi, a pomiędzy nim jako narzędziem oraz medium i każdym z jego użytkowników działa wspomniane już sprzężenie zwrotne. Dlatego wpływając na język, wpływamy na przebieg oraz rezultaty procesu dydaktycznego i kształtujemy oraz doskonalimy uczestniczące w procesie tym podmioty.” (Jadwiga Kowalikowa, „Refleksje podsumowujące na stulecie kształcenia językowego…” w: „Historia najnowsza w literaturze i kulturze a edukacja polonistyczna”, pod red. Anny Janus-Sitarz, Agnieszki Kani, Kraków 2018, s. 379.). Nie wolno bowiem dopuszczać do dezintegracji wspólnot językowych i zaniku w ich obrębie społecznych zasad obcowania, gdyż konsekwencją tego stanie się regres kulturowy, poczucie kulturowego rozbicia, dezintegracji wewnętrznej wspólnot i jednostek. 

Ostatecznie wypada w ramach konkluzji nadmienić, że przede wszystkim chodzi o sprawne i poprawne komunikowanie się za pomocą narzędzia podstawowego i zarazem fundamentalnego, jakim jest język. Co więcej, musi temu towarzyszyć swego rodzaju piękno konotowane z poczuciem estetyki wraz dalekimi emanacjami głosu Platona, ale też z retoryką spod znaku Arystotelesa i nade wszystko UCZCIWOŚCIĄ. Ten rodzaj synergii w dysponowaniu językiem redukuje obawy spowodowane „gnuśnieniem” społeczeństwa, ale również pozwala jednoczyć wspólnoty, budować ich tożsamość w oparciu o wartości obiektywnie solidne, poważne, wysokie pod względem jakościowym. „Powinniśmy realizować jednostkowy potencjał, ale także pielęgnować kulturowe zintegrowanie i stabilność. Musimy uprzytomnić sobie indywidualne zróżnicowanie wrodzonych zdolności, ale jednocześnie powinniśmy wyposażyć wszystkich w narzędzia dostępne danej kulturze. Powinniśmy szanować niepowtarzalność lokalnych tożsamości i doświadczenia, ale nie uda się stworzyć jednego narodu, jeśli ceną za lokalną tożsamość będzie kulturowa wieża Babel” (Jerome Seymour Bruner, „Kultura edukacji”, Kraków 2010, wyd. II, s. 103), co dotyczy całej kultury wraz z jej językowym fundamentem będącym także współrzędną duchową.

Trudno będzie dobrze rozumieć swoją rolę, np.: politykom, prawnikom, ludziom mediów, socjologom w organizowaniu życia społecznego, jeśli nie bedą mieli konkretnych intelektualnych i aksjologicznych podwalin, które daje obcowanie z ojczystym językiem przez literaturę, zaś tak zwanemu zwykłemu człowiekowi poradzić sobie z „narracjami” medialnymi, rozpalającymi emocje face-newsami i powszechnym populizmem. Promotor jednej z moich prac, profesor Andrzej Waśko (UJ) pisze o powrocie rozumu na scenę życia publicznego, a staje się to naglącą potrzebą, gdyż od lat dwutysięcznych zostaje on zatarty przez wielkomiejskie masy zachwycone post- romantyczną pop-kulturą przedkładającą dość spłycane i jednocześnie hiperbolizowane emocje nad pojmowanie intelektualne, emocje, które rozbudzają zmysły niestety kosztem mądrych rozwiązań i negocjacji. (A. Waśko, „O edukacji polonistycznej (nie tylko dla polonistów)”, Kraków 2019, s. 58). A wszystko to po to, by ostatecznie sprostać maksymie Katona Starszego: vir bonus dicendi peritus, gdyż bezwzględnie stawanie się dobrym mówcą musi wiązać się z kształtowaniem siebie jako jednostki m.in. społecznej, byciem dobrym/przyzwoitym, rozumnym człowiekiem.

Pozdrawiam

E z CTS

Zdjęcie ma charakter poglądowy. Źródło: pexels.com

PODZIEL SIĘ