Z cyklu „Środa godna polecenia” #14. „Wytańczyć marzenia” (2006 r.) to film, w którym główną rolę zagrał Antonio Banderas. Dotychczas znany z kreacji, np. w: „Desperado”, „Masce Zorro”, „Legendzie Zorro”, „Trzynastym wojowniku”, „Wywiadzie z wampirem” charyzmatyczny aktor wybiera postać nauczyciela tańca zaczynającego współpracę z bardzo trudną i pochodzącą również z marginesu społecznego młodzieżą.

Wdowiec, utalentowany tancerz Pierre Dulane w jednej ze szkół w Nowym Jorku prowadzi zajęcia tańca towarzyskiego. Dyrektorka placówki deleguje go do nastolatków przebywającej w tzw. kozie. Rytm życia uczniów jest hip-hopowy, nie dziwi wiec fakt, iż na początku są bardzo antagonistycznie nastawieni do trenera. W filmie odnajdujemy kilka ciekawych wątków, np. na zajęcia prowadzone przez Dulana w szkole publicznej postanawia przychodzić dziewczyna, której rodzice opłacali prywatny kurs tańca. W fabule jest również kilka dramatycznych wątków, m.in. ten dotyczący uczniów tracących życie w pojedynkach gangów, młodych ludzi zmagających się z trudną sytuacją rodzinną, kompleksami i nałogami.

Dychotomiczne światy „sztywnych” ram standardów i nonszalanckiego hip-hopu wydają się nie do pogodzenia, zwłaszcza, że nie chodzi jedynie o taniec a cały sposób myślenia, postrzegania świata, nastawienia do życia. Jeśli jesteście ciekawi, w jaki sposób może dojść do fuzji takich wyobrażeń, polecam omawiany dziś film w reżyserii Liz Friedlander. 

Film „Wytańczyć marzenia”, do którego scenariusz napisała Dianne Huston oparty został na prawdziwej historii nauczyciela. Dullane przyczynił się do rozpowszechnienia edukacji poprzez taniec i „Dancing Classrooms”, czyli klasy sygnowane jego imieniem pojawiały się w Nowym Jorku. Do 2006 r. potrzebowały 42 instruktorów i miały 12 tysięcy uczniów.

Oczywiście „Wytańczyć marzenia” to historia opowiedziana w skrócie, dynamicznie i – jak łatwo się domyślać – mająca satysfakcjonujące, miłe zakończenie. Nie jest to rozrywający serca dramat o zmagającej się z licznymi problemami młodzieży, bo nie o to w tym dziele chodzi. Zaletą filmu jest to, iż taniec (mimo oczywistego motywu przewodniego) nie dominuje nad narracjami, dialogi są pełne, zbudowani bohaterowie ukazują wymiar swoich światów i racji, a napięcia rodzące się między nauczycielami i argumentacja instruktora tańca, po którą musi sięgnąć w obliczu konfrontacji z dyrekcją, gronem pedagogicznym i rodzicami uczniów  dodają fabule charakteru i jakości.

Ciekawe, czy gdybyście byli na miejscu pani dyrektor szkoły, to was również Dulane przekonałby?

Wasza E z CTS

PS Zdjęcie towarzyszące temu wpisowy ma charakter symboliczny, poglądowy, nie pochodzi z filmu. Źródło: pexles.com

PODZIEL SIĘ