SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO #62. Czy literatura pozwala marzyć? Czy zastanawialiście się, dlaczego w amerykańskich filmach, gdzie pojawia się motyw literatury, zwykle czyta się poezję? Gdyby kreślić pola semantyczne, to gdzie lokowałaby się: wyobraźnia, marzenia, poezja?

Zacznę dzisiejszy wpis od słów Gastona Bachelarda francuskiego filozofa nauki i zajmującego się również poezją, którego z całą pewnością można określić za pomocą peryfrazy Doktor Marzeń: „A w każdym razie istnieją głębokie marzenia, marzenia, które […] uwielbiają nas […] od naszej własnej historii. Uwielbiają nas od naszego własnego istnienia.” (Gaston Bachelard, „Poetyka marzenia”, przeł. L. Brogowski, Gdańsk 1998, s. 114). Nie chodzi teraz o to, żeby zrozumieć transcendentalną teorię wyobraźni badacza, ale pojąć, że w wyobraźni tkwi wielki potencjał. Powtarzałam wielokrotnie za Howkingiem, Einsteinem, iż wielkie (Kto wie, czy nie wszystkie?) projekty mają swoje źródło w wyobraźni, rodzą się w „przestrzeni” abstrakcyjnej, by potem dzielić swój „los” w teoriach, koncepcjach, praktyce. Wyobraźnia zatem to punkt wyjścia również dla badań naukowych.

Do XVIII wieku, a na pewno do czasów Kartezjusza paradygmaty był opisane przede wszystkim na racjonalizmie, wyobraźnię rugowano, winiąc ją za fałsz i błąd. Wyobraźnia – to warto podkreślić za Bachelardem – wywodząca się z doświadczenia świata, jest źródłem energii i motorem zarówno nauki, jak i twórczości. Pozwala ona niejako stwarzać nowe. Ponad to Bachelard uważał, że szczególną rolę wyobraźnia odgrywa w poezji, bo jest swoistą grą twórcy i odbiorcy poezji. Takie myślenie przeważa w koncepcji Bachelarda i pisze o tym m.in. Sebastian Madej. (S. Madej, „Filozofia wyobraźni Gastona Bachelarda”, w: „Principia” XXXIV, 2003, s. 83). Problem mógłby polegać na tym, że nie dysponujemy specjalnymi maszynami wnikającymi w ludzką wyobraźnię, ale możemy o niej w sposób epistemologiczny mówić poprzez wnikanie w wytwory artystyczne. Oczywiście pozostaje nie jest to całe spektrum potencjału wyobraźni, bo przecież musi dojść do – mówiąc Freudem – sublimacji i artysta podejmuje konkretne decyzje np. związane z samą konwencją swojego wytworu ekspresji twórczej.

Myśl, marzenie, wyobraźnia, obraz nigdy nie będą synonimami, są od siebie na poziomie ontologicznym zbyt odległe, a każdy przedmiot poznania jest zakorzeniony w podmiocie. „Człowiek marzenia przekracza dysonans podziału na podmiot i przedmiot. A właściwie nie przekracza, ale łączy obydwa te elementy w sobie. […] Innymi słowy, świadomość człowieka marzącego wypełnia szczęście marzonego świata, szczęście, które wynika z dobro-bytu świata. W ten sposób byt marzyciela połączony jest z bytem świata. Ogniwem łączącym jest marzenie. Byt człowieka i byt świata istnieją na tym sa­ mym planie bytowym.” – pisze Madej (S. Madej, „Filozofia wyobraźni …”, s. 88). Obrazy niejako wyrywają nas z marzycielskiego odrętwienia, potrzebujemy ich tak, jak potrzebujemy języka, by wypowiedzieć marzenia. „Wyobrażenie jest jednak tylko realizacją pewnej potencjalności wpisanej uprzednio w podmiot.” – kontestuje procesy wyobrażeń i przeobrażeń Marta Matylda Kania w „Żywiołach wyobraźni. O wyobrażeniu i przeobrażeniu” (M.M. Kania, „Żywioły wyobraźni…”, Kraków 2014, s. 160. Homo imaginator, któremu został poświęcony wpis na CTS, pracuje na takim poziomie, że jego wyobraźnia jest mocą syntezy, nie zaś jak u „zwykłego” człowieka czy w pospolitym myśleniu przeciwstawiona byłaby rozumowi.

„Niektórzy lubią poezję…” – pisała Wisława Szymborska, tymczasem poezja staje się blisko spowinowacona z wyobraźnią, nie jest jej synonimem, ale swego rodzaju emanacją, która dodatkowo „zaczyna żyć” w relacji z czytelnikiem. Nie wiem, jakich macie znajomych, trudno mi również robić jakieś nawet pobieżne statystyki, ale coś widocznie jest w poezji, bo szanuje ją i czyta, że tak powiem, najwyższa półka inteligencji, ludzi zajmujących się różnymi dziedzinami.

Wracając do początku i sedna wpisu, wypada powiedzieć, abyśmy częściej tej jesieni otwierali tomiki poezji, puszczali wodzę wyobraźni, zapisywali swoje sny. Jeśli wyobraźnia, jak pisze Margaret Higonenet nie jest antonimem rozumu, a przeciwnie katalizatorem ogromnych syntez, to chyba to ryzyko i puszczenie cugli może tylko popłacać… Wasza E. z CTS

Wato przypomnieć inne wpisy:

SŁOWO O LITERATURZE… #42. Rozbitków marzeń odwaga czytania i patrzenia na świat, świat niezaszufladkowany.

SŁOWO O LITERATURZE… #44. Widzenia, wizje, poetyka wizualności, pisanie obrazem („wizualna piśmienność”).

PODZIEL SIĘ