SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO #19. Zawłaszczenie i przebaczenie, uznanie. Pora dźwignąć temat. Uparcie forsuję swoje przekonanie o transparencji literatury i życia. Właściwie tej idei jest poświęcona seria wpisów „SŁOWO…”. Jednocześnie buduję w sobie powinność i dyspozycję, by stworzyć z nich coś większego. Ale po kolei. Zacznijmy od cytatu, który mocno rasuje myśl, że literatura i życie żyją w nieustannej symbiozie i literaturę jako część kultury (wytworów materialnych i duchowych człowieka) należy również pojmować czasownikowo. Literatura zawłaszcza nam życie, a my zawłaszczamy jej świat, przestrzeń, wkradamy się do intymnych jej zakamarków i szukamy przebaczenia (oczywiście mam na myśli taki rodzaj przebaczenia, który jest mocno spowinowacony z katharsis i wiąże się z rozpoznaniem). Tak jest w życiu i literaturze. Hans Georg Gadamer twierdził przecież, że dzieło, które coś mówi (czyli – jak mniemam – zgłasza bardzo dobre dzieło) konfrontuje nas z samymi sobą. Wybitny literaturoznawca Michał Paweł Markowski pisze: „Literatura nie jest czymś osobliwym czy wyjątkowym: odnoszenie nasze do tekstów przypomina odnoszenie nasze do świata. Literatura jest <<częścią naszego świata>>, choć także wprowadza do naszego świata poróżnienie, i dla tego nie ma powodu, by traktować ją inaczej niż cały świat, a więc tak, jak się cały świat tego domaga: troskliwie, namiętnie, czujnie, poważnie, żartobliwie, odpowiedzialnie, pobłażliwie, roztropnie, niechętnie etc.” (M.P.Markowski, „Polityka wrażliwości. Wprowadzenie do humanistyki”, Kraków 2013, s.226). Jest tu mowa o emocjach, postawach wpisanych w życie i mających również „obejmować” przestrzeń słowa, literatury, a słowo (jak chce m.in. Lacan, Gombrowicz) to nośnik ludzkich pragnień, jest rodzajem symbolicznego zapośredniczenia. Z walki ze wstydem, ścierania się tego, co intymne (prywatne) i publiczne rodzi się literatura, ale również sposób myślenia o niej. „Fantazmat pisarza powstaje jako odpowiedź na pytanie czytelnika, fantazmat zaś czytelnika powstaje jako odpowiedź na pytanie pisarz. Tak rozumie Gombrowicz, niwecząc, podobnie jak Lacan, twardą opozycję między pisarzami a czytelnikami : pisarz, chcąc powiedzieć prawdę o sobie, jest już nawiedzony przez czytelnika, czytelnik zaś, chcąc określić samego siebie, zmuszony jest słuchać opowieści pisarza.” (M.P. Markowski, „Polityka wrażliwości…”, s. 250). W tym sensie i rozeznaniu humanistyka jest nam niezbędna. Co prawda podróż jej śladami jest naznaczona bólem i to też jak w życiu, bo jeśli założyć, iż nie ma ważniejszej rzeczy niż miłość, to gdy kocham przeżywam różne emocje, ale kocham. Możemy więc trzaskać drzwiami literaturze, obruszać się, nie zgadzać, ale ostatecznie uznamy jej status, jej wielkość i to, że tak bardzo „przytula” nas swoimi historiami czasem szorstkimi, czasem banalnymi, czasem niezrozumiałymi, czasem absurdalnymi. To wszystko na dziś. Wasza E z CTS.

PODZIEL SIĘ