SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO. #4 Po co nam zdolność czytania… kłamstw i dlaczego warto być dzieckiem? Podobno Hermes wymyślił literaturę, kiedy pierwszy raz skłamał. To tłumaczyłoby status quasi-sądów:) Ale poważnie: Ryszard Nycz w jednym ze swoich tekstów pisze, że literatura to realizacja dwóch wyrazów: litery i lektury. Koncepcja koresponduje z tym, co pisze Olga Tokarczuk: „Za każdym razem, kiedy otwieramy książkę, między okiem a powierzchnią papieru dzieje się jakiś cud, coś niezwykłego. Widzimy rzędy liter, ale kiedy przesuwamy po nich wzrokiem, nasz mózg zmienia je w obrazy, myśli, zapachy, głosy. (…) Jak to się dzieje? Chyba nigdy żadni psychologowie nie wyjaśnili do końca tego cudu czytania.” (O. Tokarczuk, „Czuły narrator, WL, Kraków 2018, s. 94). I dalej Noblistka podkreśla, iż owocna lektura polega na rozumieniu i jednocześnie przeżywaniu tego, co się czyta. „Ludzie, którzy czytają powieści, są niejako „więksi”, mają szerszą świadomość, żyli bowiem żywotami innych ludzi, choćby na chwilę.” (op.cit., s.97). Aby być czytelnikiem przede wszystkim należy posiąść umiejętność czytania, po prostu umieć czytać, ale także podjąć decyzję o emocjonalnym niejako zanurzeniu się w innym (pozornie) nieznanym świecie. Dzieci proszą o czytanie tych samych bajek, mogą co wieczór przez kilka lat słuchać tej samej opowieści. Dzieje się tak, dlatego, że za każdym razem odkrywają w tej historii coś nowego. Warto zatem i w życiu dorosłym wracać do już przeczytanych i znanych (?) tekstów, stąd tak bardzo upieram się przy kanonie i „czyszczeniu” podstawy programowej, bo naprawdę przeczytanie jednego wiersza więcej nie zrobi takiej różnicy, jak przeczytanie jednego kilka razy i bardzo dobrze, pod świetnym przewodnictwem. „(…) literatura może być uznana za wzorcowy przypadek procesu doświadczania świata poprzez szukanie i znajdowanie brakującego słowa, wynajdowania jego formy. (…) lektura sprawia, że tekst – niczym weneckie zwierciadło – okazuje się lustrem, w którym odnajduje swe odbicie ludzkie doświadczenie i zarazem oknem, poprzez które możemy je pojąć (to znaczy: dostrzec, rozpoznać i uchwycić).” („Ryszard Nycz, „Literatura: litery lektura…”, w: „Teoria-literatura-życie”, red. A. Legeżyńska, R.Nycz, s. 111). Co więcej, czytając wnikamy nie tylko w inne światy, ale również warto podkreślić, że dzieło jest depozytem także świata samego twórcy i chociaż istnieje możliwość odczytania tekstu bez biograficznych kontekstów, bo przecież dobry utwór utrzyma swój status poprzez niosące ze sobą uniwersum, to jednak można też myśleć inaczej, Romanem Jacobsonem, który uważał, że „[…] każde rzetelne dzieło sztuki opowiada historię swojego stworzenia” (Por. G.Steiner, „Gramatyki tworzenia”, przeł. J. Łoziński, Poznań 2004, s. 20 lub zob: Magdalena Popiel, „Świat artysty…”, Kraków 2018, s.23). Ale więcej o tym innym razem. Jeśli trzeba podsumować dzisiejszy wpis, to można podkreślić fakt, iż w dziele literackim przenikają się różne światy: artysty, ten w tekście (kreowany) i czytelnika; po za tym należy zaznaczyć, iż proces czytania jest niezwykle skomplikowany, gdyż łączy kompetencje z różnych dziedzin, jest czymś więcej niż „odszyfrowaniem” zapisu, polega na zrozumieniu oraz jednoczesnym przeżywaniu i co więcej ulega transformacji, gdyż inaczej do tego samego utworu podejdziemy jako kilkunastolatek (w przymusie szkolnym), inaczej po latach (również swoich doświadczeń życiowych). Za każdym razem to „przeglądanie się” w tekście niczym – jak pisze Ryszard Nycz – w zwierciadle weneckim jest inne, jakby pełniejsze i jednocześnie nowe. Pozdrawiam. E z CTS

PODZIEL SIĘ