SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO #29. Dlaczego literatura to czasownik (Czyli odpowiada na pytania czasownika: „co robić” literatura, a nie – jak uczono w szkole podstawowej – rzeczownika.)? Absolutnie trzeba być pewnym, że humanistyka i jej dyskurs przez ostatnie ćwierćwiecze przeżywają swoisty renesans (nawet w niektórych źródłach trochę żartem można wyczytać, iż wygrywają z … piłką nożną), a inwestowanie w te rewiry nauki jest opłacalne ekonomicznie i społecznie, tylko niekoniecznie da się to uchwycić w szybkich statystykach. Pisanie (proces pisania) „jest swoistym empiryczno-wirtualnym laboratorium, które aktywuje, organizuje i ukierunkowuje poznanie, generując też w konsekwencji jego rezultaty”. (R.Nycz „Kultura jako czasownik”, Kraków 2017, s. 9. ). Literatura ma moc hybrydyczną, z jednej strony tożsamościową („gruntującą”), z drugiej „wyzwalającą”, performatywną jakby ciągle chodziło, by burzyć te tożsamościowe fundamenty (I chyba faktycznie o to chodzi.). Poza tym stymuluje społeczną wrażliwość i mentalność, choć oczywiście nie z intensywnością sprzed wieków, gdyż tę funkcję przejmują media masowe. Niewątpliwie jednak pole semantycznej aktywności literatury i innych tekstów kultury prowadzi stwierdzenia, że urzeczowienie literatury jest niedopuszczalne, zwłaszcza w czasach powinowactwa kognitywnego [ponieważ „humanistykę kognitywną charakteryzuje partycypacyjna pozycja podmiotu jako „podmiotu w środowisku” (R.Nycz, „Kultura jako czasownik”, Kraków 2017, str. 59). Mówienie i postrzeganie literatury w aspekcie trzeciej części mowy obliguje do poruszenia kwestii kreatywności, sprawczości. To jest jakby stwarzanie poprzez stworzone. „Może właśnie na tym polega rola artystów – dać przedsmak tego, co mogłoby istnieć, i w ten sposób sprawić, że mogłoby ono stać się wyobrażonym. A to, co wyobrażone, jest pierwszym stadium istnienia. Piszę fikcję, ale nigdy nie jest to coś wyssanego z palca. Kiedy piszę, muszę wszystko czuć wewnątrz siebie samej. Muszę przepuścić przez siebie wszystkie istoty i przedmioty obecne w książce, wszystko, co ludzkie i pozaludzkie, żyjące i nieobdarzone życiem. Każdej rzeczy i osobie muszę przyjrzeć się z bliska, z największą powagą i uosobić je w sobie, spersonalizować. (…) Tworzenie opowieści jest niekończącym się ożywianiem, nadawaniem istnienia tym wszystkim okruchom świata, jakim są ludzkie doświadczenia, przeżyte sytuacje, wspomnienia – pisze Olga Tokarczuk w „Czułym narratorze” (O.Tokarczuk ,”Czuły narrator”, Kraków 2020, s. 287-288). I chyba na tym zakończę wpis. Może jeszcze suplement wielce lakoniczny lecz pojemny i czasownikowy: Niech się dzieje! #literatura #sztuka #slowooliteraturzeisztuce #teoria #tokarczuk #czulynarrator #kulturajakoczasownik #nycz

PODZIEL SIĘ