SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO # 81. Traumy, decyzje i humanistyka po dekonstrukcji. W życiu społecznym, zbiorowym dosięgają nas doświadczenia przeszłości, czasami w sposób realny wywołujące konkretne determinujące i stygmatyzujące działania, wybory w teraźniejszości. Nie są to jedynie powidoki, Jungowskie archetypy, ale także traumy, rezerwuary nieuświadomione, zakodowane treści uwarunkowane genetycznie i epigenetyczne wpływy, których piętno konotuje na przykład abulię, blokuje elastyczność myślenia i redefiniowania się jednostki skłonnej raczej utrzymywać siebie w teorii, zamrożeniu. Dotyczy to oczywiście również zbiorowości i jej współistnienia w świecie i ze światem w kontekście, m.in.: kulturowym, historycznym, społecznym, a także jakościowym. „Erupcja traumatycznej przeszłości, intensywność i różnorodność konkurujących ze sobą polityk pamięci oraz reaktywacja religijnych i parareligijnych potrzeb i praktyk w obszarach zarówno wspólnotowego życia publicznego, jak i prywatności jednostek tworzą nową przestrzeń problemową współczesnej mentalności […]. Przyszłość okazuje się niewyobrażalna, wystawia na ryzyko nieprzewidywalnego i dezorientującego. Podobnie jak teraźniejszość, pozbawiona własnego imienia, pozwala określić się wyłącznie jako postprzeszłość – w odniesieniu do tego, od czego odchodzi, czym nie jest czy po czym następuje. W sytuacji, gdy przyszłość okazuje się nieobecna i zamknięta przed nami, następuje triumfalny powrót stłumionego.” (Ryszard Nycz”Kultura jako czasownik”, Warszawa 2017, s.131).

Rozumne i świadome przepracowanie przeszłości, w którym, dzięki swojej epistemologicznej sile, może pomóc sztuka, a zwłaszcza literatura staje się podstawą do budowania tożsamości zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i zbiorowym wpisującym się w kontekst świata. Nietzsche twierdził, że nikt nie może wyjrzeć poza własny kąt, co oznacza, iż posiadamy określony zestaw poglądów i przekonań, którymi dysponujemy. Nie oznacza to jednak, że nie można konfrontować ich z teorią i niejako ją uzupełniać. To ujęcie jest kompatybilne z   t r a n s a k c y j n ą   d e f i n i c j ą d o ś w i a d c z e n i a proponowaną przez amerykańskiego pragmatystę Williama Jamesa, bo niejako przecina ono intelektualne przyzwyczajenia. Według Jamesa doświadczenie to przede wszystkim „wchodzenie w owocne relacje z rzeczywistością”. „Dlaczego ta translacja ma być owocna? Bo pozwala czytającemu podmiotowi umieścić się w świecie tak, jak mu wygodnie, a jednocześnie powiedzieć coś sensownego o innym, co jest najbardziej humanistycznym rysem działalności człowieka, jaki można sobie wyobrazić.” (Michał Paweł Markowski, „Humanistyczna dekonstrukcja”, w: idem, „Polityka wrażliwości. Wprowadzenie do humanistyki”, Kraków 2013, s. 400). Człowiek buduje swoje doświadczenie w pospolitej konfrontacji ze światem, ale także wynika ono z tego, co przychodzi ze strony tekstów, cudzych opowieści. W związku z tym jest ono niewyczerpane, gdyż procesualność zakłada dołączanie kolejnych komponentów modyfikujących doświadczenie i zmieniających je. „Procesualność perspektywiczność sprawiają, że negocjacjom podmiotu ze światem końca nie widać, co znaczy, że kiedy uważamy, iż nasze poglądy i przekonania osiągają zamkniętą i wypolerowaną postać, najzwyczajniej w świecie rezygnujemy z doświadczenia na rzecz teorii, od której domagamy się ocalenia od strumienia rzeczywistości […]. W ten sposób zderzają się ze sobą doświadczenie i teoria, lub jest jej uzupełnieniem. Doświadczenie – tak, jak rozumie je James – kwestionuje opozycję praktyki i teorii, tak jak kwestionuje opozycje twardych (praktycznych) i miękkich (teoretycznych) umysłów. W doświadczeniu bowiem podmiot (w naszym przypadku: czytający) wpływa na rzeczywistość (w naszym przypadku: tekst) za pomocą tworzonych przez siebie idei (w naszym przypadku: interpretacji), z czego wynika określona filozofia prawdy. Prawda bowiem, jak definiuje ją James, jest reakcją między naszym zmysłowym doświadczeniem a naszymi ideami.” (Michał Paweł Markowski, „Proces i perspektywa” w: „Polityka wrażliwości…”, Kraków 2013, s. 401).

Konsensus wydaje się jasny: humanistyka to raczej refleksja nad tym, co człowiekowi się przydarzało i przydarza jako konglomeratowi przeszłości, teraźniejszości, wszystkiego tego, co pochodzi z zewnątrz wraz z tym, co zakodowane w sposób nieuświadomiony, epigenetyczny itd., a także człowiekowi jako twórcy i odtwórcy sensów. Co więcej, humanistyka to refleksja nad człowiekiem i tradycją. Jest to niezwykle potencjalne i otwierające wiele możliwości, zwłaszcza, jeśli przyjmiemy myślenie o dekonstrukcji równe Heideggerowi, dla którego dekonstrukcja nie jest gestem negatywnym, ale pozwalającym odrzucać to, co skostniałe, anachroniczne w tradycji po to, by ją ożywić za sprawą refleksji i myślenia, co jednoznacznie prowadzi do odnawiania znaczeń, przepracowywania traum, uświadamiania nieuświadomionego, rewizji egzystencji.

Wasza E z CTS

Zdjęcie ma charakter poglądowy, źródło: pexels.com.

PODZIEL SIĘ