SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? BARDZO PROSZĘ #60. Obowiązek. Wysiłek. Wyzwanie. Czytać? Nie czytać? Obowiązki mogą wynikać z wiary, tego, co dane przez Boga, społeczeństwo (np. konkretne instytucje, role społeczne), ale również być konotowane z wartościami konkretnego człowieka i podejmowanymi przez niego decyzjami. Oprócz dyrektywy szkolnej ograniczonej do aktualizowanego co jakiś czas tzw. kanonu lektur nie ma wyrażonego wprost obowiązku czytania. Co więcej, bez czytania da się w sensie biologicznym przeżyć życie i najpewniej niejednokrotnie na całkiem przyzwoitym poziomie ekonomicznym.

Nie miejmy też większych złudzeń, literatura, mówiąc wprost, nie rozwiąże naszych problemów w rozumieniu ontologicznym, może jedynie na drodze epistemologicznej doprowadzić do refleksji. Tylko, co teraz warto podkreślić, im lepsza literatura, tym wymaga większego wysiłku poznawczego, recepcyjnego. Czytanie, zaangażowanie się w przedstawiony świat zdarzeń i relacji staje się wyzwaniem. Na to może brakować cierpliwości, chęci, a nawet czasu.

Czy zatem w słowach Olgi Tokarczuk, która na jednym z festiwali powiedziała, że literatura nie jest dla idiotów jest racja? Być może te słowa brzmią „hasztagowo”, albo jak slogan reklamowy i niczym gruda błota rzucane są w społeczeństwo, natomiast z punktu widzenia teoretyka literatury, jak myślę, dość oczywiście. Najbardziej obrażony może poczuć się ten, kto wręcz agresywnie reaguje niczym przysłowiowe nożyce po uderzeniu w stół.

Skoro da się przeżyć życie bez czytania, to właściwie po co nam ludziom książki (w wydaniach tradycyjnych czy elektronicznych)? Odpowiedź wiąże się z jakością i sposobem życia. Można wieść, przede wszystkim pod względem ekonomicznym, dosyć niezłe lecz w gruncie idiotyczne życie, natomiast przez czytanie zawsze będzie ono wielopłaszczyznowe i ciekawe. Model inteligentnego oczytanego człowieka z trudem wiążącego przysłowiowy koniec z końcem, outsidera egzystującego w swoim własnym świecie utrzymuje się już chyba tylko w dyskursie kabaretowym.

Do prawdziwego rozumienia świata, ludzi, które jest zawsze jednoczesnym rozumieniem literatury i życia, dochodzimy więc przez myślenie. W nim, tj. w myśleniu analiza łączy się z interpretacją faktów, interdyscyplinarnych doświadczeń, wiedzą. Taki rodzaj kompetencji staje się fundamentem budowania tego co wspólne, czyli kultury, a także wzmacnia dialog, porozumienie, pozwala na zrozumienie (nawet przy braku akceptacji np. dla zła), co zaś istotne jest nie tylko w dziedzinach, obszarach tzw. humanistycznych. Mając to wszystko na względzie, zdecydowanie można wtórować Oldze Tokarczuk, bo czytanie, zwłaszcza dobrej literatury sprzyja budowaniu rozumnego (nieidiotycznego) społeczeństwa w mikro i makro skali, a na tym chyba nam wszystkim zależy.

E. z CTS

#czytasztosuper#literatura #sztuka #życie #niedlaidiotów #olgatokarczuk #konteowersjeczynapewno

PODZIEL SIĘ