SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? Proszę bardzo. #55 Nie ma jednej prawdy, jest wiele prawd o tym samym. Prawdopodobnie w najbliższym czasie słowo k r y z y s stało się nie tylko puszczane przez filtr deklinacji, ale również doświadczeniem kolektywnym. To nie jest jakieś kosmopolityczne doktrynerstwo, tylko konotacje naszej (chcemy czy nie) (mniej lub bardziej) świadomej partycypacji w rzeczywistości, a ona dostarczyła nam np. z powodów pandemicznych wielu wstrząsów, zmusiła do rewizji życia, zatrzymania się i zweryfikowania jakości, jaką stawiamy sobie za cel, czy też chcemy przysposobić. Choć wydaje się, że kryzysy dotyczą raczej dnia powszedniego, to należy zauważyć, iż bywają cechą czy właśwością innych niw np. tej, która najbardziej nas interesuje, tj. humanistyki. Otóż, humanistyka oprócz tego, że posiada swoje punkty (czasem transparentne) na styku, ma jeszcze kryzysy. W diachronicznym (historycznym) ujęciu są one w sposób niejako periodyzacyjny dostrzegany, ale współcześnie przybiera on nasilenie „klęski urodzaju”, „ekologicznej katastrofy” i ta dolegliwość jest holistyczna oraz globalna. Tak zjawisko konstatuje profesor Ryszard Nycz (Ryszard Nycz „O jednym z powodów tak zwanego kryzysu (w humanistyce, zwłaszcza polonistycznej)” w: „Teksty Drugie” NR 1 (2001), s.4-6, korzystam z: http://rcin.org.pl, dostęp: 16.03.2020). Pierwszą przyczyną kryzysu jest zmiana, a konkretnie przejście od wzorca klasycznie nowoczesnego gwarantującego autonomię dziedzin humanistycznych, neutralność, jednorodność klasyfikacji i stwierdzeń, obiektywizm, normatywność. W ten model zostaje włączona galopująca przemiana technologiczno-cywilizacyjno-kulturowa. Następuje zatem konieczność fragmentaryzacji, która nie da się uogólnić czy zsumować, a przynajmniej nie według matematycznego wzorca 2+2=4. I coraz mniej takie myślenie dotyczy najniższego szczebla, czyli edukacji szkolnej (Przypomnijcie sobie bazowanie na fragmentach i powoływanie się na inne, co miały potwierdzać tezę x). To w skrajnych przypadkach prowadzi do dezintegracji i swobodnych powiązań międzydyscyplinarnych. Ryszard Nycz w 2001 r. (tekst wyżej wspomniany pochodzi z tego roku), twierdził, iż widzi w tym humanistycznym kryzysie kryzys etyczny i związane z nim dwa inne: poznawczy i komunikacyjny, wreszcie także kryzys tożsamościowy humanisty. O tym samym bez porozumienia jak na wieży Babel. Jakby to jeszcze inaczej konkludować: mało kogo bowiem stać na otwartą konfrontację, intelektualny koszt własny. Z czym zatem powinna konfrontować się nowoczesna humanistyka? Możliwości jest wiele, wychodzą na przeciw takie dziedziny, jak np.: antropologia, kulturoznawstwo, filozofia języka, historia idei. Jednocześnie literatura nie może być pretekstem do luźnych rozprawiań społecznych (na tym cierpi również edukacja szkolna). Stanisław Wójtowicz w „Kryzysie legitymizacji literaturoznawstwa” (w: „Teksty Drugie” 1/2020, str. 90-100) zaznacza, iż literatura padła ofiarą informacyjnego szumu i zlewu informacji (posługuje się terminem „nasycenie informacyjne”, którego próg został przekroczony), a one wymuszają radykalną selekcję informacji. Czego zatem życzyć słowem zamykającym ten niezbyt długi wpis? Odwagi w kryzysie, szukania rozwiązań wykraczających poza dziedzinę, uciekania się do poważnych rozważań i dyskursów, perspektyw interdyscyplinarnych. Odwagi do konfrontacji i poszukiwań szans, rozwiązań – jakby to ująć? – w o b e c. Wasza Emilia z CTS

PODZIEL SIĘ