SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? Bardzo proszę. #75 Czy humanistyka dała się pokonać? Przede wszystkim należy zacząć od tezy, że to, czego uczy się w bloku humanistycznym ma kluczowe znaczenie na kształtowanie się stanu tożsamości i kultury narodu. Warto również zauważyć, że od lat trwają walki o wolność szkoły, którą posądza się, metaforycznie mówiąc, o skostniałość i autorytarność, a także anachroniczność względem postępu świata, pop-kultury i potrzeb współczesnego – by tak rzec – konsumenta, co rzekomo przyczyniało się (i nadal przyczynia się) do cofnięcia szkoły do epoki średniowiecza.

Przez ponad dwie dekady w Polsce trwała krucjata przeciwko szkole, która faktycznie miała dbać o wykształcenie sprawności intelektualnych, wierność normom logicznym, wiedzy i powściągliwości (dyscyplinie) duchowej, co więcej, raczej w postmodernistycznym, niż modernistycznym tonie usilnie, ponad wszystko przeciwstawiając nowoczesność tradycji i czyniąc to oczywiście błędnie, gdyż nowoczesność (której z historycznego i kulturowego punktu widzenia początki oscylują wokół wieku XVIII) to po prostu część tradycji, wynik kumulacji i kondensacji, a także kontynuacji kulturowej. 

Przysłowiowej oliwy do ognia dolewał postmodernizm i dekonstrukcja spod znaku Jacquesa Derridy, który starał się, ciekawszy się do różnych uproszczeń czy też zręcznych manipulacji, dowieść, iż kultura nie posiada żadnych znaczeń, wartości, bo wszystko zależy od interpretacji, prawda więc ma status względnej. Plonem relatywizmu stało się odrzucenie prawd wyższych, norm moralnych poza jedynym prawem jednostki do jej indywidualnej ekspresji jest po prostu brakiem tolerancji. Co więcej, zaprzestano także wymagania i zapamiętywania ważnych wiadomości, gdyż szybko wiązano to nadmiarem encyklopedycznej wiedzy, wprowadzaniem i utrwalaniem zgrzebności ex katedra, byciem démodé. 

Skutkiem takich procesów stało się między innymi zniekształcenie lub wyrugowanie obiektywnej prawdy, co niosło za sobą olbrzymie konsekwencje, zwłaszcza dla młodych umysłów, zastanawiających się nas sensem swojego życia, uczących się rozróżniania przysłowiowych ziaren od plew, bo w aspekcie postmodernistycznym labilność, indywidualna interpretacja i wręcz odrzucanie zasad stały się zasadą i normą, a działo się to wszystko w majestacie i służbie rzekomej wolności. Niewątpliwie trudno wówczas o szacunek do autorytetów i w ogóle do edukacji, a wzrasta tendencja do rodzenia się samozwańczych autorytetów i opieraniu się na karcie przetargowej jaką jest wymiar materialny. Tymczasem, nie wolno ignorować przekazu wiedzy i zrównywać go z kompetencjami czy umiejętnościami, ponieważ wiedza jest nam potrzebna. To ona chroni nas przed maskami czy uleganiu manipulacjom, propagandom. Poza tym należy zrozumieć, iż humanistyczne podwaliny są kluczowe dla dziedzin, w których upatrywano przyszłości, wydających się pragmatycznymi i intratnymi. 

„Obecna próba dokonania zmian i korekt w systemie oświaty, w tym częściowa zmiana podstawy programowej, wynika z innego sposobu myślenia i nie opierania się na proroctwach. Za swój główny cel uważa przywrócenie młodemu człowiekowi znajomości historii, wprowadzenie go w świat utrwalonych wartości kultury i sprawdzonych zasad życia społecznego. W jej ramach nauczyciel mówi do ucznia: nie jestem wróżką, nie znam przyszłości. Ale znam przeszłość i teraźniejszość, a co jest w nich najlepsze, to ci przekazuję. Przyjmij to i zrób z tego dobry użytek w swoim życiu, albo odrzuć i zastąp czymś lepszym. Przyszłość będziesz tworzyć juz sam, wraz ze swoimi rówieśnikami, ja nic ci w tej sprawie nie narzucam. Na tym polega twoja wolność, wolność prawdziwa, nie ta, o której mówią piosenki. Pamiętaj jednak, że prawdziwa wolność, która dodaje człowiekowi skrzydeł, jest także ciężarem. Pracuj nad sobą, żebyś mógł udźwignąć ten ciężar.” – pisze Andrzej Waśko w rozdziale „Przewrót i rekonstrukcja” (Andrzej Waśko, „Przewrót i rekonstrukcja”, w: „O edukacji literackiej (nie tylko dla polonistów), Wydawnictwo ARCANA, Kraków 2019, s. 27.

Faktycznie w tych słowach akcent pada na dobrze rozumianą wolność pozbawioną politycznej poprawności, ale też nie będącą manifestacją anarchistycznej potrzeby rozchwierutania świata, albo kolejną rewolucją, która oznacza eksperyment na żywej tkance i właściwie niejako wybijającą człowieka z procesu wprowadzania w kulturę, kształtowania do roli odpowiedzialnego obywatela, co w czasach zalewu informacji medialnych, jałowych treści, labilności wzorców, wzmożonych procesach makdonaldyzacji i homogenizacji kultury staje się szczególnie trudne. 

Ostatecznie, mówiąc o współczesnej humanistyce (być może tej, co dała się nieco zmarginalizować, ale już mocno odżywającej i broniącej swojego statusu wielkiej, potrzebnej i pięknej, orędowniczki prawdy i innych wartości), kondycji współczesnego świata, który także nie obejdzie się bez edukacji, należy pamiętać słowa Teresy Kostkiewiczowej: „Kultura nie rozwija się przez postęp i doskonalenie (jak to ma miejsce w naukach ścisłych), ale poprzez ciągłość i kumulację, przez ponadczasowe współistnienie, wchodzenie w dialog i dopełni nianie się jej najdoskonalszych dokonań. Właśnie owa kumulacja stanowi o szczególnym bogactwie i znaczeniu dorobku kulturowego”. (Teresa Kostkiewiczowa, „Czy świat potrzebuje humanistów?”, w: „Polonistyka dziś – kształcenie dla jutra, red. K.Biedrzycki, W.Bobiński, A. Janus-Sitarz, R.Przybylska, Kraków 2014, s. 25-26).

Pozdrawiam

Wasza E z CTS

Zdjęcie ma tylko wartość poglądową. Żródło: pexels.com

Warto również wrócić do dwóch niezwykle wartościowych wpisów:

SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? BARDZO PROSZĘ #22. Dziś głębokie ukłony dla humanistyki i uzasadnienie ich powodów [cz.1].

 

SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO #31. POCHWAŁA HUMANISTYKI [CZ.2].

PODZIEL SIĘ