Punktem wyjścia niniejszego wpisu uczynię stwierdzenie prof. Władysława Stróżewskiego, że nie żyje się, nie pracuje dla siebie samego i zawsze jest to sposób realizowania wartości (1), a także słowa Ireny Wojnar: „Odczuwamy głęboką potrzebę refleksji nad  problematyką wartości i przemijania, zmuszeni do nieustannego przyspieszania, niszcząc okruchy wartości, instynktownie szukamy ich korzeni, łudzimy się, że pomóc nam mogą w uratowaniu gasnącego człowieczeństwa”. (2)

Tych wartości nie może zabraknąć w miejscu, gdzie szuka się ich egzemplifikacji, realizacji i reprezentacji, w miejscu, gdzie one się w bardzo specyficzny sposób cementują, gdzie widać hierarchię wartości i postawy aksjologiczne – w szkole. W niej, mówiąc językiem prof. Stróżewskiego, epifanie piękna, rozumiane nie w sensie pięknoduchowskim, są bardzo intensywne, zwłaszcza że mamy do czynienia z osobami podatnymi na bodźce i wpływy – z dziećmi, młodzieżą.

Podczas tegorocznego Kongresu Kultury postawiono postulat reformy szkoły, uczynienia tego miejsca otwartego i całodniowego (holistyczna szkoła całodniowa – hsc) (3), co jest odpowiedzią na potrzeby społeczeństwa, tempo życia i zachodzące przemiany.
O potrzebie otwarcia szkoły pisałam już kilka razy, ponieważ takie głosy pojawiały się nie tylko na Kongresie Kultury.
W mniejszych społecznościach, prowincjach, gdzie ośrodków kondensowania się myśli kulturowej (myślę tu o kulturze wysokiej) jest mniej i są one bardziej oczywiste, szkoła ma dość wyrazisty status.  Powołanie jej jest jednak wszędzie takie samo.
Pamiętając o słowach Jana Pawła II, że podmiotowości nie da się zredukować w człowieku, trzeba zadbać o potrzeby jednostki, obligatoryjnie przestrzegać różnorodności. Ta podmiotowość nie może być lekceważona także w kontekście edukacji formalnej. Nie powinna być zatem ograniczona do statystyki, wyniku wyrażonego procentami, bo doskonale wiadomo, iż za tymi statystykami niejednokrotnie stoi edukacja pozaformalna i duży wpływ ma środowisko rodzinne, indywidualne motywacje wewnętrzne.

Jakości nigdy w pełni nie odda określenie binarne 0:1. Za wynikiem kryje się historia, zwykle pojedyncza.
Szkoła jako instytucja pomocowa ma sprostać oczekiwaniom społeczeństwa i pojedynczego człowieka.  To wizja i dyrektywy względem zreformowanej, nowoczesnej szkoły. To jest jej nie strukturalna lecz merytoryczna powinność.
Jest to trudne zadanie, ponieważ jako społeczeństwo musimy najpierw wypracować własną formę nowoczesności, zamiast tkwić w antymomicznym dryfie (termin Przemysław Czaplińskiego (4)).

Prawie dekadę temu dane mi było napisać pracę, w której mówiłam o problemach aksjologicznych i wychowaniu przez kontakt z tekstami kultury (dokładniej z literaturą piękną). Sama ten temat zaproponowałam i następnie roztrząsałam go według ówczesnych predyspozycji, wiedzy i zdolności. Nadal ciekawią mnie momenty, kiedy w głosie społecznym, tam gdzie oddźwięk jest duży, podnoszone są kwestie wartości. To one, m.in. waloryzują, integrują, normalizują i są tożsamowościowotwórcze. (5)
Problemy aksjologiczne wydają się być ciągle żywe także w kontekście edukacji, choć czasem bywają ignorowane, to znów afirmowane na przykład za pośrednictwem mediów i wypowiadających się w nich ludzi związanych z obszarami nauki czy sztuki.

Pisząc o ignorancji, pomijaniu mam na myśli przede wszystkim sytuacje, kiedy kluczowy w edukacji i wychowaniu staje się wynik. Hipokryzją byłoby twierdzić, że nie jest on istotny, ale nie powinien i nawet nie może ważyć o całej kondycji jednostki, jej sposobie uczestnictwa w świecie, społeczeństwie i rolach, które podejmuje. System binarny, jeszcze raz podkreślę, tu się nie sprawdzi. Inaczej mówiąc, potrzebujemy narracji, w edukacji także. 

Hegel twierdził, że droga myślenia wiedzie naokoło. W myśleniu nie ma miejsca na trywialności, na powtarzanie truizmów. Ma być dużo przestrzeni na sens, bo – powtórzę za Przemysławem Czaplińskim biorącym udział w Kongresie Kultury – w sensach i relacjach, wyobrażeniach i narracjach realizuje się społeczeństwo, które nie jest jedynie punktem na mapie. Podobnie też szkoła nie jest jedynie budynkiem na administracyjnej mapie.

Zatem liczy się proces i aktywność, która jest podejmowana – myślenie.
Jak chce Stróżewski, bezwzględnie ważne jest myślenie i mówienie o wartościach, a przez to wzbogacania jej. To rodzaj dodawania do niej, czegoś, czego w niej nie ma, a co być powinno. (5)
Myślenie jest przepustką do zmartwychwstania społeczeństwa, społeczeństwa, jak pisze Wojnar, gasnącego, a w którym przecież jednym z centrów kanalizowania się wartości, refleksji i odrodzenia, oświecenia, krzewienia idei jest szkoła.
W raporcie Kongresu Kultury przywołana jest scena z Przedwiośnia. Nie możemy być martwi wewnętrznie i bez świadomej motywacji, rozpoznania przyklejać się do tłumu, tylko dlatego, że idziemy obok.

Przypisy: 1) https://www.youtube.com/watch?v=Fnvd2VVpHuE
2) J. Gajda, Wartości w życiu człowieka. Prawda – miłość – samotność, Lublin 1997, s.15.
3) http://michalboni.pl/wp-content/uploads/2015/06/RAPORT-KIG.pdf  (we Wstępie).
4) Tamże, s. 41.
5) L. Łazownik, Społeczny sens oraz społeczne oddziaływanie wartości, aksjologii i edukacji aksjologicznej. Analiza metadyskursywna i jej edukacyjne implikacje [w:] Czytanie tekstów kultury. Metodologia – badania – metodyka, red. B. Myrdzik, I. Morawska, Lublin 2007.
6) W. Stróżewski, W kręgu wartości, K-ów 1992, s. 75.

Ez CTS

PODZIEL SIĘ