Z cyklu „Środa godna polecenia” #13 No name. „Beyond the Blackboard” („Szkoła bez nazwy”), czyli akcenty dobrze postawione. Warty obejrzenia nieskomplikowany dramat obyczajowy, którego akcenty są rozłożone na wartościach duchowych, empatii, idei, a także potrzebie realizacji celów wspólnotowych w małych społecznościach ku ich dobru i ogólnej lepszej kondycji. Kontynuujemy rozpoczętą serię i polecamy teksty kultury związane z edukacją, w których szkoła, uczelnia jest tłem wydarzeń lub/i nauczyciel, wykładowca postacią integrującą wątki, dźwigającą główne problemy.
Jest 1987 rok. Dwudziestoczteroletnia Stacey Bees (Emily VonCamp) rozpoczyna pracę w Albuquerque w stanie Nowy Meksyk w zawodzie, który sobie upodobała, ale zamiast do prawdziwej szkoły, trafia do schroniska dla bezdomnych dzieci. Przerażona i zrozpaczona zwierza się mężowi, że nie chce rezygnować z powierzonego jej zadania tylko ze względu na to, że nie chce zawieść swoich dzieci. Kiedy zwielokrotniane telefony i ponaglania w sprawie zakupu podręczników oraz wyposażenia „placówki” nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, Stacey zaczyna działać na własną rękę, co wkrótce spotka się ze zdziwieniem rodziców dzieci, które uczy, ale też osób mieszkających nieopodal schroniska lub nocujących, jak większość dzieci, w samochodach. Determinacja młodej nauczycielki staje się coraz bardziej ujmująca i sugestywna, zwłaszcza, że sama Stacey spodziewa się dziecka. Kobieta angażuje się mocno w życie społeczności „szkolnej”, stara się dospołecznić przestrzeń i również – nie mając już cierpliwości do czekania na ruchy zwierzchnictwa – przeznacza własne pieniądze dla celów proedukacyjnych. Na szczęście udaje jej się zjednać sojuszników, a wkrótce zostać zauważoną przez organy decyzyjne. Stacey może liczyć na swojego męża, który – choć początkowo dosyć sceptycznie podchodzi do zaangażowania żony w pracę u podstaw – wkrótce postanawia rozwijać w dzieciach miłość do sportu i aktywności fizycznej. Przejmująca opowieść osnuta została na faktach, bo Bess naprawdę istnieje i jej działania przyczyniły się do poprawienia warunków edukacyjnych dzieci wykluczonych statusem społecznym, przede wszystkim została podjęta uchwała, że mogą być uczniami powszechnych szkół. Camille Thomsson zrobiła ten film z 2011 r. opierając się na książce Stacey Bess „Nobody Don’t Love Nobody”.
Zatem powtórzmy: Warty obejrzenia nieskomplikowany dramat obyczajowy, którego akcenty są rozłożone na wartościach duchowych, empatii, idei, a także potrzebie realizacji celów wspólnotowych w małych społecznościach ku ich dobru i ogólnej lepszej kondycji.
„Beyond the Blackboard”, reż. Camille Thomsson, 2011 r.
PODZIEL SIĘ