SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? PROSZĘ BARDZO #51. Akrazja a moc literatury i sztuki. „Świat się trwali, ale tak niepewnie” – pisał Leśmian, a ja wielokrotnie już powtarzałam, że jeśli miałabym odpowiedzieć na pytania dotyczące sprzężenia literatury i życia, życia i literatury, to nie odważyłabym się na stwierdzenie, że literatura w sensie ontologicznym uzdrowi nasze życie, natomiast w sensie epistemologicznym – tak, gdyż bez snucia opowieści życie ludzi traci sens. Życie niejako obleczone w narrację staje się doświadczeniem. Przy czym za opowieść uznać trzeba różne wytwory kultury, w tym przede wszystkim stricte literaturę. Może ona podsyłać odpowiedzi na nurtujące nas pytania, nawet przez fakt, że stymuluje do rozwoju duchowego i intelektualnego, jednak daleka jestem od wizji niczym spod znaku św. Augustyna czy tworzenia synonimu z literatury i Ketonalu, choć nie wykluczam, iż może rzeczywiście na kogoś niemal ja iluminacja oddziałać tekst lub natychmiast stać się efektywną kompensacją życiowych niedoborów. Literatura wypływa z bardzo skomplikowanego doświadczenia i do niego też odsyła, co dzieje się nie tyle na mocy votum separatum, odczytania jednostkowego (bo teksty nie są idiomatyczne, podlegają nieustannym translacjom), ale uwspólnienia unus mundi. Człowiek jest istotą emocjonalną, co potwierdzają również badania. Jeśli działałby zawsze kierując się rozumem, wybierałby (zgodnie z zasadą internalizmu) w danej sytuacji tylko to, co dla niego najlepsze (i spójne z warunkowaniem, czyli intencją), natomiast okazuje się, że dedukcyjne wnioskowanie (źródeł którego można szukać u Arystotelesa i np. św. Tomasza z Akwinu) oznaczające de facto w codzienności raczej indukcję (i to tę raczej dopuszczającą prawdopodobieństwo, niż pewność). Prowadzi to do stwierdzenia, że ludzie logicznie pojmują, co byłoby dla nich najlepsze i jakie działanie mogliby podjąć w danych okolicznościach i sytuacji, a które powodowałoby, że robiliby coś lepiej, ale działają inaczej. Akrazja jest błędem nie tyle woli, co działania. Jej mechanizm polega na tym, że człowiek mimo że istnieją racje, które odwodzą od jakiejś decyzji lub przeciwnie: bardzo mocno gruntują jej zasadność, to woli motywować się niedostatecznymi ale z jakiś irracjonalnych przyczyn skutecznymi racjami. Literatura jest czasem bardzo transparentnym tropem rzeczywistości i wynikiem afektywnych sublimacji złożonego doświadczenia i staje się polem zaangażowanej interwencji w nie. Jeśli stopniowo będziemy rezygnować z paradygmatu zdystansowanego i wyalienowanego mówienia o polach przedmiotowych, łatwiej będzie „wczuć się” w sytuacje bohaterów literackich, potraktować ich losy z dużym zrozumieniem, empatią. Tego rodzaju interwencje konotują również inną jakość refleksji i wnioskowania. Mówienie o życiu i literaturze, literaturze i życiu zawsze jest problematyczne, bo po pierwsze, stawianie tez to swego rodzaju kategoryzowanie wymagające przejścia do pewnego rodzaju ekstremum (by udowodnić swoje stanowisko); po drugie – co należy podkreślić – nie ma jednej prawdy o zjawisku i rzeczy, jest ich wiele; po trzecie, tworzenie „kalki” zachowania, wyborów może budzić dysonanse, tworzyć efekt jak translator Google, ponieważ sytuacje obrastają w przeróżne konteksty. „Sztuka bowiem sięga wymykającej się, uprzedmiotowiającej władzy człowieka, bezkształtnej i zmiennej materii rzeczywistości, która nie ma żadnej nazwy ani określonego znaczenia (…) Jej rolą jest być sondą zapuszczoną w bezimienne. (…) Znamieniem prawdziwego artysty jest właśnie ta umiejętność „przemiany słowa w ciało”” – pisze, powołując się na koncepcje Schulza Ryszard Nycz (Ryszard Nycz, „Literatura jako trop rzeczywistości”, Kraków 2012, s.39). Zatem swoiste zanurzenie się w literaturę może pomóc dokonywać wiwisekcji naszego życia, katalizować różnego rodzaju konieczności np. konieczność redefinicji priorytetów, a także więc literatura i sztuka może pomóc wspierać nasze wybory życiowe, wydobywać ze stanu akrazji. Szczególnie istotne wydaje się to w dyskursie wymagającej nowoczesności, w której dominuje subiektywizm poznania i szczególna forma przeżywania świata, bo zaciera się w niej granica między tym, co zewnętrzne a tym, co należy do wewnętrznej rzeczywistości. Literatura utrwala to, co mogłoby przeminąć. „Świat się trwali, ale tak niepewnie” – pisał Leśmian i chyba jego słowa najlepiej podsumowywałyby dzisiejszy wpis. Pozdrawiam. Wasza E z CTS

PODZIEL SIĘ