Z cyklu „Środa godna polecenia” #1 „Wypisz, wymaluj… miłość”. W środy polecamy (jako CTS) wyjątkowe teksty kultury. Na czym polega ich unikatowość, szybko będzie można się zorientować. Dziś o wojnie na pióra i pędzle. „Nieprzeciętnie błyskotliwa komedia romantyczna”, „Stowarzyszenie Umarłych Poetów w duchu komedii romantycznej” – tak o dziele filmowym pisze „The Hollywood Reporter”. Na ekranie para świetnych aktorów: Juliette Binoche i Clive Owen stojących po dwóch stronach barykady i forsujących swoje zdanie na temat słów i obrazów. On – obiecujący pisarz i poeta (filmowy Jack Marcus) upiera się przy wyższości słów nad każdym innym przekazem, ona (Diana Delsanto) jako malarka ma nieco inny pogląd i dobitnie go manifestuje, jak twierdzi, słowa to „pułapki” i „kłamstwa”. Oczywiście oprócz tego, że drogi zdolnych bohaterów krzyżują się w tej samej przestrzeni, to mają oni swego rodzaju balast osobisty, muszą go dźwigać i zmagać się z nim, co nie jest komfortowe, biorąc pod uwagę fakt, iż w bystre oczy przełożonych i uczniów są w stanie dostrzec naprawdę wiele szczegółów i nawet włączyć się w wojnę „słowa kontra obrazy”. Jednak, jak to zwykle w ciekawym tekście kultury zaobserwować da się, walka ma także wymiar metaforyczny, bo każda z kluczowych postaci toczy ją również wewnątrz siebie, zmaga się z własnymi słabościami, demonami i samym sobą. Jack czuje się sfrustrowany wypalony zawodowo, stąd staje się złośliwym prowokatorem, bywa leniwy i marudny, poza tym czasem można go zobaczyć nietrzeźwego, a to nie wpływa pozytywnie na wizerunek placówki. Również Dianie towarzyszy poirytowanie, ponieważ ból spowodowany niedomaganiem fizycznym mocno wpływa na jakość koncentracji bohaterki i satysfakcji z życia osobistego i zawodowego. Uczniów podrywa z monotonii szkole rywalizacja, wraz z nauczycielami podnoszą rękawicę, budzą w sobie ducha walki. Jedna jest wymierzona przeciwko słowom, druga skierowana na malarstwo. Co więcej również pedagodzy muszą zjednać sobie w tej niebywałej walce sojuszników – podopiecznych, zatem sytuacja komplikuje się i robi się naprawdę interesująco. Aura tych zmagań epatuje z ekranu. „Słowo to wspaniałe narzędzie, jeśli chcesz za ich pomocą wyrazić coś, co ma znaczenie. Ale nie są rzeczą ostateczną. Malarstwo jest dla Diany czymś, co otwiera sferę, w której jeszcze nie ma słów. Jest bardziej kreatywne, bo pozwala obcować z czymś niewidzialnym, jeszcze nienazwanym. To coś, co poprzedza słowa. Podobnie jest z poezją – słowa złożone w określonym porządku nabierają nowego znaczenia, przenoszą czytelnika na wyższy poziom, ponieważ nie chodzi w nich tylko o logiczny sens, ale także o emocje, jakie wywołują. Odnoszą się do pytania o to, czym jest człowieczeństwo i jak się go doświadcza. To fascynująca refleksja” – mówi Juliette Binoche głosem swojej postaci. Jeśli iść na wojnę, to tylko wyrafinowaną, zatem CTS poleca „Wypisz, wymaluj… miłość” (reż. Fred Schepisi).

PODZIEL SIĘ