W jakichkolwiek wystąpieniach chodzi zawsze o komunikat i jego jakość. Panowanie nad wypowiadaną treścią, jej spójność względem przekazu niewerbalnego, siła głosu, dykcja nie bez przyczyny kojarzą się ze sztuką aktorską. 
W szkole teatralnej można usłyszeć, że aktor niejako referuje widzowi postać, w którą się wciela, ma ją wskrzesić, przybliżyć, uprzednio zinterpretować w znanych ze scenariusza kontekstach.

Bardzo trudno we współczesnym szkolnictwie o postawę ex katedra, a przynajmniej nie jest ona mile widziana, budzi niezdrowy dystans i rzadko sprzyja komfortowi uczenia się, zwłaszcza w czasach – o czym już wielokrotnie było mówione – kiedy dostęp do źródeł wiedzy jest szybki i powszechny.
W niektórych szkołach czy na uniwersytetach można jeszcze zobaczyć sale,  gdzie pod tablicą znajduje się charakterystyczny piedestał, rodzaj podium czy… sceny. Otóż właśnie s c e n y. Nauczyciel jest trochę jak aktor występujący w spektaklu jakim jest lekcja i, co obecnie znamienne dla współczesnego teatru, wchodzący z nią w autentyczną, żywą relację. Im lepiej dobrany jest do swojej roli, tym więcej korzyści dla niego, widza (ucznia) i spektaklu (lekcji).
Przypomnieć należy sceny z kultowego filmu Stowarzyszenie Umarłych Poetów, ponieważ w nich charyzmatyczny i obdarzony niezaprzeczalnym

[Fot. EzCTS] Warsztaty prowadzone przez aktorkę: scena ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów z udziałem  Słuchaczy i na Ich specjalne życzenie.

talentem nauczyciel literatury wciąga uczniów konserwatywnej szkoły w magiczny świat literackiego słowa i pasji.
Wydaje się jednak, jeśli wolno ocenić, że Johnowi Keatingowi brakuje zdrowego rozsądku, pokory i przezorności.
Konsekwencje jego działań niosą dwojakie żniwo.        W młodych ludziach budzi się potrzeba kreatywności, rozwoju i wyrażania własnej myśli, natomiast bunt,niedojrzałość i wrażliwość podatne na bodźce zewnętrzne prowadzą do dramatycznych wydarzeń. Keatling był nie referował treści. Wydaje się, że jego, i tak bardzo mocna,  osobowość zdominowała proces edukacyjny a szokujące zmiany następowały w krótkim czasie, co tylko potęgowało napięcie i chaos. Wyszedł poza schemat komunikacyjny, poza formę, co do reguły nie jest to złe lecz ostatecznie może mieć różne trudne do przewidzenia konotacje.

W procesie edukacji, który jest wydarzeniem społecznym i kulturowym zależy nam na tym, żeby „wypowiedź zyskiwała na znaczeniu dzięki regułom ich użycia, te zaś mają nieuchronnie kulturowy i społeczny charakter. Kierowanie się regułą i określoną procedurą stanowi fundament opanowania kompetencji komunikacyjnych. Dotyczy ona zarówno interakcji w układzie komunikacyjnym, jak i rozpoznawania i pełnienia ról społecznych, a także użycia języka w różnych kontekstach społecznych i kulturowych”

(W trosce o dobrą edukację, red. A. Janus-Sitarz, Kraków 2009, s. 53).
Reasumując:
+ Charyzma i osobowość nauczyciela.
+ Identyfikacja z treścią, którą się przekazuje (lub inaczej: dobrze jest lubić przedmiot, który wykładamy, swoją pracę).
+ Czynienie z zajęć pozytywnego spektaklu, w którym każdy ma szansę wziąć udział.
+ Zarażanie pasją i autentyczność.
Samodoskonalenie (m.in.: korzystanie ze szkoleń, szukanie inspiracji,czytanie fachowej prasy).
+ Bardzo dobre opanowanie formy, świadomość roli komunikacyjnej, kulturowej, społecznej dają bazę do bezpiecznego wyjścia poza nią np. przez odrobinę improwizacji.
– Dominację, brak roztropności i przezorności. Do zmian też należy siebie i innych przygotować.
 Wielmożne ja, ja, ja, czyli ego na scenie.

To nasze kompetencje i zamiłowania mają być siłą napędową zajęć, w których w roli głównej jest niemal upodmiotowiona treść (nie tylko literacka, ale też z zakresu matematyki, fizyki, historii) i prawie wskrzeszony na potrzeby chwili bohater literacki czy np. postać historyczna.

„Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają” – pisze William Szekspir.
Jeśli przyjąć, że spektaklem są zajęcia, to nauczyciel/ wykładowca nieco „kryć się” 
za przekazywaną treścią. Wcale nie z powodu bycia niezastąpionym, ale właśnie z racji, o których mowa w dzisiejszym wpisie.
Zajęcia kiedyś się kończą, a kompetencje zostają, poza tym poczucie samodzielności i świadomość, że mogę to zagrać jeszcze raz, tym razem sam bez nauczyciela/wykładowcy. To właściwie prawdziwy komplement dla mistrza. 
Pozdrowienia. EzCTS

PODZIEL SIĘ