Środa godna polecenia #15. Kamuflaż, czyli barwy ochronne… W tym cyklu (a pisze w nim o filmach, których akcja rozgrywa się w szkole, na uczelni, lub jednym z przewodnich motywów jest ten dotyczący nauczyciela, wykładowcy) nie mogło zabraknąć filmu z gatunku kina moralnego niepokoju, dzieła znanego przez kolejne pokolenia i zmuszającego do zadawania sobie pytań dotyczących kondycji człowieka, statusu prawdy, czyli „Barw ochronnych” Krzysztofa Zanussiego.

Akcja tego dramatu psychologicznego rozgrywa się na obozie naukowym, podczas którego ma zostać rozstrzygnięty konkurs na najlepsze referaty. Jarosław Kruszycki (w tej roli Piotr Garlicki) dopuszcza pracę z ośrodka nieakceptowanego przez organizatora wyjazdu i konkursu. Można się domyślać, że nie tylko chodzi o rywalizacje między uniwersytetami, wydziałami, ale również o kwestie polityczne. Kruszyckiemu towarzyszą szczytne ideały i wydaje się obstawać przy prawdzie, uczciwości. Świadczą o tym jego dyskusje z Jakubem Szelestowski (w tej roli Zbigniew Zapasiewicz), jednak – jak to w życiu bywa – widz ma nieodparte wrażenie, że to jest jedynie jakaś poza, manifestacja dwudziestosześcioletniego mężczyzny, który zamierza bezkompromisowo robić awans na uczelni. Ze złożoności świata i cynicznego jego wymiaru doskonale zdaje sobie sprawę Szelestowski. Rodzaj goryczy i również cynizmu, z którymi się nawet nie kryje prowadzą nie tyle do antypatii względem tej postaci, co do zauważenia jej jako autentycznej. Wypowiedziane pod koniec filmu przez Szelestowskiego słowa także dopełniają kreację tego bohatera, ponieważ widać, iż prawdy, które w sobie nosi są dla niego w jakimś sensie ciężarem i tak naprawdę ich ewaluowanie przyczynia się do niewygodnej sytuacji, ponieważ konformizm daje mu tylko pozory spokoju.

Ciekawie zarysowana została postać Kruszewskiego, bo chociaż widz gotowy byłby brać w obronę młodego idealistę, to jednak, któryś ze zmysłów mówi, żeby stronić od tego człowieka, nie ufać mu, jego zapalczywości i płomiennemu (czy może raczej płonnemu) pragnieniu obnażania prawdy.

Sam reżyser – Krzysztof Zanussi w wielu wywiadach opowiadał, że podobny był jego stosunek do wykreowanych w „Barwach ochronnych” postaci, a dalsze losy bohaterów wymyślił sobie tak, że Szelestowski mimo wszystko opamięta się w swoim życiu, złoży partyjną legitymację, zrobi rzeczy, które go przewyższą, a Kruszycki, chciałoby się powiedzieć: skruszeje, stanie się konformistą, wyjedzie za granicę, gdzie będzie robił korporacyjną jałową karierę, nic nie osiągnie wartościowego.

W „Barwach ochronnych” pojawiają się niezwykle istotne dialogi dotyczące np. sprawiedliwości, różnicy między powinnością a tym, co się musi zrobić. Film, którego premiera odbyła się w 1977 roku nadal budzi emocje i cieszy się uznaniem, co więcej również ze strony młodych pokoleń, być może dlatego – co przyznaje sam Zanussi – że postawy bohaterów łatwo zuniwersalizować, wypchnąć je poza czasy i okoliczności, środowisko uczelniane to nie jedyne, w którym działały i działają określone mechanizmy, nierzadko patologiczne i stają się areną emanacji ludzkich demonów, konieczności przyjmowania różnych barw ochronnych.

Film Krzysztofa Zanussiego bez problemu można znaleźć na przykład na YouTube. Ważne są tez wywiady z samym reżyserem, których ponadosiemdziesięcioletni reżyser udziela dużo, a każdy jeden – nawet jeśli chcemy polemizować – niezaprzeczalnie stanowi ucztę pod względem erudycyjnym, retorycznym. Myślę, że można powiedzieć, że są jak jego firmy: o czymś i to coś jest niezwykle ważne, doniosłego kalibru.

Kto jeszcze nie widział tego filmu, wydaje się, że ma coś do nadrobienia…

Wasza E z CTS

PODZIEL SIĘ