SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? BARDZO PROSZĘ. #71. Życie obraz(k)ami, czyli performatywność kultury. Myślę, że warto zacząć dzisiejszy wpis od cytatu dotyczącego twórczości jednego z najbardziej znanych malarzy. „Van Gogh nie tylko widział wszędzie obrazy, lecz także odnosił się do nich w życiu codziennym. Tkwiły one głęboko w jego świadomości i funkcjonowały jako odruchy człowieka odznaczającego się wielką ciekawością świata i żarliwością zaangażowania graniczącą z obsesją, niezwykle otwartego i obdarzonego zdumiewającą pamięcią. Od dzieciństwa, które upłynęło mu wśród obrazów – pouczających, pocieszających, przestrzegających i inspirujących – porządkował i opisywał świat rzeczywisty, odnosząc się do tego ukazanego w sztuce.” (Steven Naifeh, Gregory White Smith, „Van Gogh. Życie”, Warszawa 2019, str. 327). Oczywiście biorąc pod uwagę poglądy Simmla i Adorna można powiedzieć, że ostatecznie w sztuce w nieprzerwanym wysiłku wyraża się życie, nie zaś przedstawia. Permanentny trud wrażenia wiąże się z niemożnością wyrażenia do końca i o tym pisał także Hegel, podkreślając, że trzeba niejako uobecnić coś, co od zawsze pozostaje zasobne w treść i wydobywają się z otchłani samotności. Słowa-obrazy wiążą więc człowieka ze światem i sprawiają, że ten, kto marzy przebywa jednocześnie we wnętrzu tego marzenia i to one pozwalają mu utwierdzić się w świecie. 

Obrazy-słowa, którymi dysponują przede wszystkim poeci stają się powodem narodzin jestestwa. Słowa są jedynie realizacja samo marzenia, język pośredniczy w drodze do poetyckiego wyrazu. Bachelardowską teorię wyobraźni można również, choć nie bez utrudnień, zastosować do czytania prozy. „Poeta, pisząc wiersz, wkracza poza obszary wyobraźni. Filozof może próbować naprawić własny błąd, wracając za pośrednictwem wiersza do wyobrażenia, które jest źródłem literackiego utworu, by opisać je w sposób ściślejszy, choć i tak z konieczności niepełny. Obraz trwa w bezczasowej nierzeczywistości, czekając, aż czytelnikowi uda się wydobyć go spod pokładów słów i ożywić ponownie własną wyobraźnią.” – pisze w rozdziale „Homo imaginator” Marta Matylda Kania. (Marta Matylda Kania, „Żywioły wyobraźni. O wyobrażeniu i przeobrażeniu”, Kraków 2014, s. 61).

Pojęcie kultury w działaniu określa różne praktyki w ramach tzw. kultury uczestnictwa. Pefrormatywność stała się cechą literatury i sztuki również za sprawą m.in. humanistyki cyfrowej. Oczywiście w badaniach literackich nadal najważniejsze jest, by patrzeć na dzieło jak na wydarzenie i na proces lektury jako doświadczeniowego odgrywania, gdy zaś w studiach wizualnych najważniejsze jest to, jak działają obrazy, jaki wywierają na reakcje odbiorcy. Zdaniem Doris Bachmann-Medick można mówić o narastającej dominacji „nurtu nauk o kulturze jako pragmatycznych i performatywnych nauk o działaniu. (…) chodzi obecnie o takie kulturowe praktyki i formy percepcji, jak na przykład, obserwacja, przypomnienie, porównywanie, opisywanie, opowiadanie, przedstawianie, inscenizowanie – oraz pytanie, w jaki sposób wpływają one na zmianę form percepcji i wyrazu”. (Doris Bachmann-Medick, „Cultural turns. Nowe kierunki w naukach o kulturze”, przeł. K. Krzemieniowa, Warszawa 2012, s. 474. Co więcej, kultura performatywna, czy kultura partycypacji nie znoszą braku zaangażowania, więc uczestnictwo zapewnia nie tylko – co i tak z przyrodzenia jest nam dane – bycia częścią kultury, lecz również niejako zmusza do wzięcia odpowiedzialności za nią. 

Chyba najlepiej stan współczesnej kultury (której częścią jest przecież literatura) określa Ryszard Nycz w „Kulturze jako czasowniku. Sondowaniu nowej humanistyki”. Wybitny badacz kultury i literatury pisze: „Historycy nauki i poznania wiedzą bowiem doskonale, że proces badawczy, działalność teoretyczna,, nigdy nie ustaje, choć jej dotychczasowa formuła może znaleźć się w impasie, a nawet praktyki teoretyczne mogą ujawnić się jeszcze w embrionalnym, przedpojęciowym, nieuchwytnym stanie aktualnych struktur czy ram odczuwania bada aspirować dopiero do statusu naukowego  (wliczając doń  humanistyczna profesjonalność). A poza tym warto pamiętać, że, jak każda twórczość, także aktualna teoria w działaniu jest nie do przewidzenia, rządzi się bowiem zasada dywergencji, nie konwergencji – i nie da się zaplanować czy z góry przesądzić jej kształtu, niepodobna antycypować jej wyników.” (Ryszard Nycz w „Kultura jako czasownik. Sondowanie nowej humanistyki”, Warszawa 2017, s. 116).

Podsumowując cały wpis można ustalić kilka holistycznych prawd dotyczących współczesnej literatury i spojrzenia na nią w aspekcie performatywności.

1 Kultura (w tym także literatura) podlega procesom dygitalizacji.

2 W literaturze ważny wydarzenie i jego doświadczenie podczas czytania.

3 Słowa-obrazy wiążą nas ze światem ugruntowując nasze jestestwo, ale mają one większe znaczenie w poezji, niż w prozie.

4 Kultura performatywna i kultura percepcji wymuszają zaangażowanie, człowiek jest odpowiedzialny za kulturę, nie tylko stanowi – niejako z przyrodzenia – jej część.

5 Kulturę (jej częścią jest literatura) należy postrzegać czasownikowo i w związku z tym trudno o jednoznaczne antycypacje.

Pozdrawiam

Emilia

Ilustracja użyta do tego wpisu ma charakter poglądowy. Źródło: pixabay.com

Przypominam także wpis:

SŁOWO O LITERATURZE… #44. Widzenia, wizje, poetyka wizualności, pisanie obrazem („wizualna piśmienność”).

PODZIEL SIĘ