SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? Bardzo proszę #57. Kocham Cię, Świecie, czyli o „posthumanizmie”. Wielokrotnie w tym cyklu zostało napisane o tym, że dzięki literaturze możemy wnikać w światy i doświadczenia, które na ogół i biorąc pod uwagę ich intensyfikację w tekście pisanym nie są nam przynależne, czasem nawet i na szczęście obce (jeśli pomyśleć o doświadczeniu wojny). Pojawił się również wpis poświęcony „zoe” i „bios” w literaturze. Jest on o tyle istotny, że nie chodzi w nim jedynie o pojawianie się w strukturach pisarskich i wykreowanych światach elementów fauny, flory, które np. wpływają na przebieg wydarzeń, czy podbijają nastroje bohaterów literackich. Samo rozumienie „zoe” jako upersonifikowanej perspektywy m.in. zwierzęcej to za mało. Warto zatem wrócić do tamtego wpisu. „Kwestia zwierzęca” zaistniała na uniwersytetach między innymi za sprawą filozoficznych i poststukturalistycznych tekstów Jacqes’a Derridy i Giorgio Agambena. Cary Wolfe zaś dowodzi, iż wprowadzanie (wielokrotnie łatwej do poważenia) dychotomii między człowiekiem i zwierzęciem stanowi odbicie tego, co dzieje się w świecie ludzi, „(…) z tego względu, że historycznie niezliczone formy społecznej dyskryminacji i politycznej opresji zasadzały się na formułowanym wprost lub nie wprost założeniu, iż ci, którzy znaleźli się poza daną grupą społeczną byli w pewnym sensie nieludźmi lub podludźmi, albo co najmniej nie dość ludźmi w rozumieniu danej grupy.” (cyt. za: „Zwrot postludzki. Nowa narracja o gatunkach we współczesnej literaturze amerykańskiej”, w: „Teoria – literatura – życie. Praktykowanie teorii w humanistyce współczesnej”, T 1, pod red. Anny Legeżyńskiej, Ryszarda Nycza, Warszawa 2012; zob. również: C. Wolfe, „Animal Rites: American Culture, the Discourse of Species, and Posthumanist Theory”, University of Chicago Press, Chicago 2003, s. 7–9; zob. także C. Wolfe, „What Is Posthumanism?”, University of Minnesota Press, Minneapolis 2010, rodz. 3.). W „posthumanizmie” odrzuca się wyższość ludzką nad innymi gatunkami w jakiejkolwiek formie i nie ma to zbyt wiele wspólnego z odwróceniem proporcji ukazanych w biblijnym kreacjonistycznym akcie stworzenia świata, gdzie człowiekowi przyznana została szczególna pozycja, ponieważ to właśnie ona powinna sprawiać, że stać go będzie na empatię i – jakby to ująć – międzygatunkowy dialog. Wszystko to pobrzmiewało u Noblistów, np. Reymonta, w powieści którego związek człowieka z przyrodą był ścisły, a stary pątnik opowiadając stylizowaną na apokryficzną historię o psie i Jezusie uświadamiał mieszkańców, jak powinni traktować zwierzęta. Odkrywamy splot perspektyw i światów: człowieka, fauny, flory w twórczości Wisławy Szymborskiej, lecz im bliżej współczesności, tym te światy są sobie jeszcze bliższe, jakby transparentne i jest to wyczuwalne m.in. w narracjach u Olgi Tokarczuk. Bardzo radykalną posthumanistyczną perspektywę zapoczątkowała niemiecka proza fantastyczna, jednak „Nie ograniczone do wyobrażeń utopijnych czy dystopijnych przekształcania się ludzi w inne gatunki – konceptualnie jak również technologicznie – stało się tematem literatury i szerzej kultury na początku trzeciego milenium.” (Ursula K. Heise, „Zwrot postludzki. Nowa narracja o gatunkach we współczesnej literaturze amerykańskiej”, w: „Teoria – literatura – życie. Praktykowanie teorii w humanistyce współczesnej”, T 1, pod red. Anny Legeżyńskiej, Ryszarda Nycza, Warszawa 2012, s. 224). Skądinąd można mimo wszystko widzieć w tym jakiś rodzaj odwiecznego porządku świata, który rodzi się, by w ten sam proch się obrócić i na powrót dać początek nowemu istnieniu. Takiego rodzaju „posthumanistycznych” narracji nie zatrzymamy, są one bardzo współczesne, ale jednocześnie w pewnym sensie odsyłają do tego, co już znamy z historii literatury, przede wszystkim odsyłałabym do tzw. kanonu (bo – jak pamiętacie – szczególnie na tych tekstach mi zależy, ponieważ na ogół są nam znane i przykurzoną z lat szkolnych wiedzę o nich warto co jakiś czas odświeżać) i uczulała na fakt, iż nie stoją w opozycji do myślenia chrześcijańskiego. Biblijny świat, wychodzący spod palca Stwórcy był dziełem idealnym i harmonijnym z miejscem na różne (i warte ocalenia) gatunki, a dyrektywa władzy danej ludziom przez Boga mylnie rozumiana jest/była/bywa jako zachłanne i bezwzględne uzurpowanie sobie prawa do świata, dominantę, powinna zaś – myślę, że takie było zamierzenie Najwyższego – błogosławionym wyróżnieniem i obowiązkiem czułości. Walentynkowo, z miłością pozdrawiam Was i Wasze zwierzaki, rośliny, i wszystko dobre, czym się otaczacie. Wasza E z CTS

Tu link do wpisu poświęconego „zoe” i „bios”: http://www.czytasztosuper.edu.pl/slowo-o-literaturze-i-sztuce-na-dzis-prosze-bardzo-13-bedzie-o-zwierzetach-zoe-i-bios/

PODZIEL SIĘ