SŁOWO O LITERATURZE I SZTUCE NA DZIŚ? Proszę: Rzecz o niepojętej (tajemnej? tajemniczej?) emergencji dzieła literackiego. Postawienie linii demarkacyjnych jest prostsze w teorii, kłopotliwe zaś w praktyce, gdzie dychotomiczne spojrzenie nie ujmuje wszystkich odcieni życia. W jednym z wywiadów Szczepan Twardoch mówił o tym, że zauważa swoje artystyczne czy też pisarskie perspektywy nawet w sytuacjach stricte prywatnych, po prostu jest wstanie zainteresować się sceną, gestem, które zwykłemu człowiekowi umykają, a to właśnie one oblekane sensami, transformowane będą kanalizować się w dziele literackim, partycypować w nim. (Por.: Jan Parandowski w jednym ze swoich tekstów podejmując wątek autotematyczny, twierdził, że pisarz bierze tylko to, co go interesuje, wszystko inne odrzuca, przypomina postawą Odyseusza, który wszystkie swoje siły koncentruje na celu.) W podobnym tonie w swoim przemówieniu Noblowskim wypowiadała się Wisława Szymborska, świadcząc, że ars poetica jest w stanie uszlachetnić, wywindować nawet najbardziej pospolity ekwiwalent rzeczywistości, na czym polega jednocześnie jej kruchość i wielkość. Bruno Schulz pisał o Rilke, że „istnienie jego książek jest gwarancją, że zagmatwane, głuche masy niesformułowanego w nas mogą wydostać się jeszcze na powierzchnię cudownie wydestylowane” (B.Schulz „Proza”, K-ów 1964, s.589). Komentuje te słowa Ryszard Nycz w „Poetyce doświadczenia”, zwracając szczególną uwagę na preartykulacyjny wymiar doświadczenia i zaznaczając, iż efekt finalny pracy twórczej wymyka się wszystkim kategoriom. Wynurzanie się dzieła literackiego jest więc bardzo skomplikowanym, by rzec więcej tajemniczym procesem i nie da się go w pełni rozparcelować. Pomyślmy o tym, zanim jeszcze otworzymy jakąś książkę na przykład dziś przed snem. Pozdrowienia. ????‍???

PODZIEL SIĘ